Po roku od śmierci Piotra Woźniaka-Staraka, ciągle wrze wokół tematu jego pogrzebu. Przez ostatnie miesiące nie wiadomo, czy był on legalny. Wszystko przez to, że odbył się on na terenie rodzinnej posiadłości, a nie na cmentarzu. Rodzina tłumaczyła, że trumna spoczęła w wybudowanych katakumbach, ale jak stwierdził powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Giżycku, nie spełniono wymaganych warunków, aby uznać, iż wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Wójt Giżycka i powiatowa stacja sanepidu złożyli w związku z tym zawiadomienie na policję. Funkcjonariusze badali sprawę, w końcu trafiła ona do sądu. W trakcie dochodzenia wyszło na jaw, że sądzony mężczyzna będzie odpowiadał za organizację pochówku… urny z prochami. Czyli zatem w trumnie nie było ciała producenta. Mirosławowi S. za złamanie przepisów ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych grozi grzywna do 5 tys. lub areszt do 30 dni. Co ciekawe, w lipcu okazało się, że na warszawskich Powązkach powstał nowy grób Piotra. Prawdopodobnie tam zostały przeniesione prochy z rodzinnego majątku w Fuledzie pod Giżyckiem. I to może być potraktowane jako okoliczność łagodząca, aby nie wymierzać surowej kary...
ZOBACZ:Tak wygląda NOWY grób Piotra Woźniaka-Staraka. Powstał na jego urodziny? TYLKO U NAS