Związek Dody i Haidara rozpadł się z głośnym medialnym hukiem w 2016 r. Potem oboje zarzucali sobie różne czyny – a to zniszczenia mienia, a to przywłaszczenia pieniędzy. Sprawa nabrała rumieńców, kiedy w biurze biznesmena nagrano mężczyzn domagających się od niego zwrotu miliona złotych, które miał być winny piosenkarce. Dla Haidara byli to szantażyści i wyłudzacze, dla drugiej strony mediatorzy w sporze. Początkowo prokuratura nie dopatrzyła się winy Doroty Rabczewskiej. Jednak sprawa ruszyła na nowo, z nowym prokuratorem.
I wtedy zaczęły dziać się różne dziwne rzeczy. Jeden ze stołecznych portali opisał niejasne powiązania towarzyskie między prokurator, policjantem prowadzącym śledztwo a mecenasem Haidara. Dziennikarze nazwali to nawet „układem zamkniętym” i zadawali pytanie, komu zależy na skazaniu artystki. Sama Doda po ujawnieniu tego, co dzieje się wokół procesu, wylądowała z rozstrojem nerwowym w szpitalu.
Na Komendzie Stołecznej Policji usłyszeliśmy, że „nie doszło w tym przypadku do konfliktu interesów. Nie ma w tym przypadku także mowy o naruszeniu zasad etyki zawodowej”.
– Bardzo ciesze się na proces, ponieważ sąd nie jest, mam nadzieję, powiązany z tą kliką i spojrzy na to obiektywnym okiem. Pani prokurator z premedytacją wysyłała półtora roku (!!!) do sądu swoje podsumowanie. Gdyby zrobiła to od razu, bylibyśmy już po wszystkim, ale najwidoczniej komuś jest na rękę męczenie mnie tyle czasu – skomentowała sprawę Doda w rozmowie z „Super Expressem”.
Oryginalna biżuteria w najlepszej cenie! Zobacz rabaty na stronie Tous kody rabatowe.