Dziwaczny układ Kreta i Tadli. Potrzebują do tego kolegi

Beata Tadla i Jarosław Kret udzielili pierwszego wspólnego wywiadu. Od momentu, gdy w mediach ukazała się informacja o tym, że są parą, konsekwentnie unikali opowiadania o łączących ich uczuciach. Sytuacja ta zmieniła się po publikacji szczerego wywiadu dla magazynu "Viva", w którym to pogodynek wychwala zalety partnerki i podkreśla "My jesteśmy jak dwie przytulanki". Z kolei Tadla uroczo wyznaje "Sami jesteśmy zaskoczeni tym jak rzadko się kłócimy". Przy tym całym miłosnym zachwycie para nie zapomina o tym, że przepisem na udany związek jest zapewnienie drugiej stronie uczucia wolności. "Potrafimy docenić naszą odrębność i to, co nam w życiu daje przyjemność. Ja u Beaty doceniam dwa walory - jej urodę i inteligencję" - chwali się Jarosław Kret, a jego ukochana szybko dodaje "Są obszary zarezerwowane tylko dla mnie i te zarezerwowane tylko dla Jarka. My sobie w te przestrzenie nie wchodzimy. Nie musimy być absolutną jednością".

Dziwaczny układ Kreta i Tadli. Potrzebują pomocy kolegi

Kret i Tadla znają się już na tyle dobrze, że są świadomi swoich podobieństw i różnic. Żadna ze stron nie wymaga absolutnej jedności i zgodności - to już wiemy. Aby uwiarygodnić te wyznania Beata Tadla podała przykład takiego zachowania. Dziennikarka uwielbia tańczyć, czego niestety nie znosi jej partner. Co robią w sytuacji, gdy muszą udać się na wspólną imprezę? Para znalazła rozwiązanie tego dylematu, a pomaga im w tym... kolega.

- Są miejsca, do których nigdy nie pojadę, bo ich nie lubię - wyznaje Beata Tadla, na co Jarosław Kret szybko dopowiada - Tak samo jak ja nie pójdę z Beatą tańczyć na Bal Dziennikarzy. Idziemy więc z kolegą, który ją obtańcowuje.

ZOBACZ: Beata Tadla o kulisach odejścia z TVP: Czułam się jak trędowata