Edward Dymek 14 marca skończyłby 64 lata. W marcu jest także inna ważna data związana z tym dziecięcym aktorem PRL. 18 marca będziemy obchodzić 50. rocznicę premiery serialu dla dzieci i młodzieży "Wakacje z duchami", która Dymkowi przyniosła najewiększą sławę. Zagrał tam postać Mandaryna. W produkcji w reżyserii Stanisław Jędryka (+85 l.), która powstała na motywach powieści Adama Bahdaja (+67 l.), zagrali Henryk Gołębiewski (Maniuś "Pikador"), Roman Mosior ("Perełka"), Janusz Gajos, Gustaw Lutkiewicz, Zdzisław Maklakiewicz, Ryszard Pietruski i Bolesław Płotnicki.
Chociaż kariera filmowa Edwarda Dymka trwała zaledwie dwa lata, to jego dziecięce role zapadły w pamięć kilku pokoleniom widzów. Edward Dymek miał bardzo ciężkie życie. Okazało się, że gwiazdor PRL się stoczył. W ostatnich okresie życia był bezdomny i utrzymywał się z renty i zbierania złomu. Żył w koszmarnych warunkach, bez prądu i kanalizacji, na terenie Brochowa we Wrocławiu.
Gdy zniknął z mediów, plotkowano, że popełnił samobójstwo, strzelając do siebie z karabinu na terenie jednostki wojskowej, W 2008 roku Dymek się odnalazł i udzielił wywiadu. To wtedy czytelnicy "Życia na gorąco" poznali jego smutny los. Pan Edward wyznał wówczas, że w latach 80. był na misji wojskowej w Afganistanie. Przez swój trudny charakter miał trafił nawet do karnej jednostki w Orzyszu. - W upale kazali mi biegać 40 kilometrów z ciężkim sprzętem na plecach. Chciano mnie upodlić, stłamsić, ale nikomu się to nie udało - wspominał.
Groby dziecięcych gwiazd PRL. (Nie)zapomniani. WIDEO
Wspomniał także o swojej biedzie. - Za wszystko mogę winić tylko siebie. Nie byłem odpowiednim mężem i ojcem. Miałem krnąbrną, niespokojną naturę, nigdzie nie potrafiłem zagrzać miejsca, ciągle mnie nosiło. Błąkałem się tu i tam, przez ostatnie lata spałem na klatkach schodowych i w altankach działkowych. (...) Mogłem mieć wszystko, a nie mam nic. Może byłem zbyt młody i głupi, aby to zrozumieć i docenić - mówił.
Edward Dymek zmarł 29 lipca 2010 roku w zupełnym zapomnieniu, Został pochowany dopiero w marcu 2011 roku, czyli blisko 8 miesięcy po śmierci, na cmentarzu komunalnym w Pawłowicach we Wrocławiu, w kwaterze dla osób bezdomnych. Jego grób do niedawna był w koszmarnym stanie, rozpadał się, a tabliczka z nazwiskiem popękała w drobne kawałki. Obecnie, dzięki pieniądzom od miasta, kwatery zostały odnowione. Teraz zamiast grobu z drewnianym krzyżem, Edward Dymek ma skromny nagrobek (Pole 16, Grób 117, Rząd 11), małą kwadratową tablicę z personaliami i rokiem urodzenia i śmierci. Ktoś zostawił nawet na mogile sztuczne kwiaty i znicz. - Kwatery dla osób bezdomnych i biednych zostały odnowione. Nowy grób Edwarda Dymka postawiono na przełomie grudnia i stycznia - powiedziała nam osoba z Zarządu Cmentarzy Komunalnych we Wrocławiu. Grób został opłacony na 20 lat przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej we Wrocławiu i najpewniej w 2031 roku przestanie istnieć.