Od momentu debiutu Paulli wszyscy porównują ją do Edyty Górniak, co niewątpliwie pomogło jej w karierze. Swego czasu nawet Paulina Ignasiak, bo tak w rzeczywistości nazywa się Paulla, odtwarzała głos Edyty w piosence zespołu Mathplanete. Teraz, gdy promuje swój nowy utwór, znów zaczęła mówić o Edycie.
ZOBACZ TAKŻE: Doda wyjeżdża z Polski. Musi ratować swoje zdrowie. Co się dzieje?
W ostatnim wywiadzie Paulla bez pardonu zaatakowała Edytę Górniak. Powiedziała m.in., że diwa nie nagrywa nowej muzyki, a zajmuje się teoriami spiskowymi. Zarzuciła wielkiej gwieździe nieżyczliwość i poskarżyła się, że współpracownicy Górniak na widok Paulli mieli krzyczeć: „O, Edyta Górniak!”.
Nic dziwnego, że oryginalna Edyta ma już dość! Przez wiele lat milczała, dziś po raz pierwszy mówi wprost, co myśli o zachowaniu Paulli. Z gwiazdą rozmawiał nasz dziennikarz Adrian Nychnerewicz.
- Mówi się, że naśladowanie jest największa formą pochlebstwa. Jak zapatruje się Pani na to, że Paulla od lat kojarzona jest z Pani głosem i wizerunkiem?
Edyta Górniak: - Naturalnie miło jest być inspiracją i motywacją dla ludzi. Wielu pięknych artystów np. z programu „The Voice” i „The Voice kids” zwierzyło się podczas naszych wspólnych zajęć, w jaki sposób moja praca i twórczość inspirowała ich rozwój. Bardzo to było wzruszające dla mnie. Większość z nich jednak odnalazła indywidualny dla siebie styl, który z przyjemnością oklaskiwałam i oklaskuję nadal. Zdarzają się owszem także obsesje. Obserwuję to i zauważam na przestrzeni lat, kiedy ktoś próbuje chodzić po czyichś śladach dosłownie i to przez długie lata. Odbieram to jako brak pomysłu na siebie, brak osobowości lub ambicji.
- Czy poza naśladowaniem doświadczyła Pani śmielszych działań ze strony Paulli?
- Nie znam i nie obserwuję jej postaci, prawdę mówiąc. Jedynie zauważam oczami prasy powtarzające się prowokacje z jej strony. To, co widziałam z bliska natomiast, to pewien charakterystyczny schemat jej działań w rodzaju np. zatrudniania moich fanów, związywania się w relacje osobiste z moimi fanami, śpiewania moich utworów, pracy z tymi samymi producentami, a nawet i tu Pana zaskoczę, niegdyś chęci rozbicia związku mojego pracownika ochrony osobistej. Może ona po prostu czuje się bezpiecznie, kiedy przykleja się do czyjegoś świata, uznając go za swój. Są takie schematy zachowań czasem. Znałam kilka takich osób.
- O Paulli było ostatnio głośno także dlatego, że opublikowała zdjęcie, sugerujące, że jest w ciąży, a później długo nie dementowała tej plotki. Co Pani o tym sądzi w kontekście choćby wyjątkowo trudnej sytuacji kobiet w Polsce?
- No tak... To faktycznie był ogromny brak wyczucia i brak delikatności z jej strony. Żart, który nie był śmieszny. Może tylko dla niej. Temat ciąży zawsze był, a teraz szczególnie stał się potwornie bolesny. Jeśli ktoś na to nie zważa, bo desperacko chce uwagi, to mój komentarz do tego chyba nie jest potrzebny.
- Czy czuje się Pani wykorzystywana przez Paullę, celem jej promocji siebie?
- Chęć zwrócenia na siebie uwagi to raczej jedyny powód - bo ja nie daję jej powodów i nie sądzę, że dali jej go moi współpracownicy - do tego, by tworzyć sztuczny konflikt. Raczej nosi go tylko sama w sobie. Może waży się też obecnie jej popularność, nie wiem. Jedno jest pewne: lubi pożyczać moje nazwisko na wszelakie sposoby. Wypracowała taki sposób kariery i tego się trzyma. I może denerwuje ją, że dziennikarze to widzą. Mimo jej publicznego sztucznego ataku cieszę się, że jest szczęśliwa. Na moim kanale YouTube „Akademia Przebudzenia” jest odcinek zatytułowany „Jak odzyskać siebie”. Polecam jej go. Bycie sobą jest najtrudniejsze, ale zapewniam, że najpiękniejsze.
Rozmawiał Adrian Nychnerewicz.