Edyta Górniak: Mama daje mi wałówkę

2017-10-20 4:00

Właśnie mija rok, od kiedy Edyta Górniak (44 l.) i jej syn Allan (13 l.) zmienili swoje życie i przeprowadzili się do Los Angeles. W rozmowie z "Super Expressem" gwiazda podsumowuje swoje nowe życie w Stanach, opowiada o przeprowadzce do nowego domu i zdradza, że najbardziej brakuje jej... kotletów jej mamy, Grażyny Jasik.

- Minął równy rok od pani przeprowadzki do Los Angeles. Jak go pani podsumuje?

- Jestem już po tej rozgrzewce (śmiech). To było naprawdę bardzo duże wyzwanie. Po tym roku pomyślałam sobie, że to naprawdę nie było proste i wymagało dużej odwagi. Chyba jednak jestem, kurczę, odważna babka. Z dzieckiem, sama, na drugi koniec świata się przeprowadziłam. Na inny kontynent!

Edyta Górniak zdradza "SE": Chciałabym pogodzić się z Marylą Rodowicz

- Gdy ostatnio rozmawialiśmy, mówiła mi pani, że jedyne, czego na pewno nie planuje, to kolejnej przeprowadzki.

- Ale już była! Przeprowadziłam się do innego miasteczka. Wszyscy, którzy nie mieszkają w Los Angeles, mówią, że to są dzielnice, ale ci, którzy tam żyją, nazywają je miasteczkami. One bardzo się od siebie różnią, zwłaszcza kulturowo. W zależności od tego, kim się jest i czym się człowiek zajmuje, to trzeba sobie wybrać swoje miasteczko. Na początku wybrałam takie, które jest bardzo przyjazne i spokojne. Po to, byśmy nauczyli się w ogóle tego miejsca. Jak poczuliśmy się trochę pewniejsi, to otworzyłam okna i swoje skrzydła. Stwierdziliśmy, że warto zamieszkać gdzieś dalej, by jeszcze czegoś się nauczyć. Zamieszkaliśmy w sąsiednim miasteczku.

- Gdy śpiewała pani przed laty w Opolu piosenkę "Powrócisz tu", zdecydowała się pani wrócić z Wielkiej Brytanii do Polski. A co będzie, gdy sytuacja się powtórzy?

- Nie wiem, czy kiedykolwiek o tym mówiłam. Ja sobie czasem wyśpiewuję życie. Pamiętam, że to był mój ósmy rok w Wielkiej Brytanii i zastanawiałam się wtedy, czy nie wrócić do Polski. I jak zaśpiewałam ten utwór "Powrócisz tu", to wydarzyło się coś takiego, że zdecydowałam się na powrót. Niesamowite. W tym roku śpiewałam piosenkę "Kasztany" i dostałam od pana kasztana. Wyśpiewałam go sobie. Śpiewałam też "Dziwny jest ten świat", a ten niezmiennie jest dziwny...

- Gdy jest pani w Polsce, zawsze spotyka się pani z mamą. Są kotlety, słoiki, wałóweczka?

- Tak (śmiech). Ostatnio dostałam całą torbę jedzenia. Rodzice zrobili mi rosół, bym rozgrzała się przed występem. Tata od razu zapytał: "Córcia, a kiedy przynieść ci kotlety?". Takich rzeczy niestety nie mogę jeść przed koncertami, bo są zbyt ciężkie. Zostawiam sobie to jako nagrodę po występie. Gdy się stresuję, menadżer uspokaja mnie, bym pomyślała, że po koncercie będę miała pyszne jedzenie. I to działa!

Edyta Górniak rozstała się z młodszym partnerem?

To Edyta Górniak miała zaśpiewać "Niech żyje bal" w Opolu. Dlaczego wybrano Dodę?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki