Edyta Górniak chciała pokazać swoją ludzką twarz. Zatroskana o maturzystów wyznała na swoim profilu, że "w skupieniu bardzo pomagały jej zwykłe landrynki".
"Choć sama nie podchodziłam do Matury, bo w tym czasie los postawił mnie na scenie nowojorskiego Broadway'u (z premierą musicalu Metro), to uwierzcie mi, że wysoki poziom stresu nie odstępuje mnie od lat. Rozumiem więc Wasze napięcia i obawy. Pamiętajcie jednak, że umysł trzeba regenerować, a myśli przewietrzać.
Przy zmęczonym umyśle nawet proste wyzwania stają się trudne. Nie myślcie o tym egzaminie jako o tym, który ma udowodnić Wasze człowieczeństwo i wartość Duszy. To pewien test w Waszym Życiu, ale wcale nie najtrudniejszy. Tak czy inaczej pamiętam z czasów szkolnych, że w skupieniu bardzo pomagały mi zwykłe landrynki. Wypróbujcie, może Wam też pomogą. Przy tej "maturalnej okazji" serdecznie pozdrawiam Fanów Ewy Farny, którzy muszą wykazać teraz ogrom cierpliwości w oczekiwaniu na swoją Idolkę, bo jeśli się nie mylę, Ewa też właśnie przygotowuje się do egzaminów maturalnych".
Karolina Korwin-Piotrowska szybko zareagowała, sugerując, że Górniak wypisuje brednie:
"Na stres landrynki, ja chrzanię, ciocia dobra rada, co prawda bez matury, ale się znalazła... I o Duszy coś radośnie pobredzi... Upały szkodzą. Może to udar? Ilość bredni na centymetr kwadratowy w tym wypadku jest rekordowa... Szkoda, że jednak tej matury EG nie zdała, bo może pomogłoby jej to w logicznym formułowaniu jakichkolwiek myśli na piśmie" - stwierdziła.
Czy artystka odpowie teraz dziennikarce?