Dlaczego tak naprawdę nigdy nie zrobiła pani prawa jazdy?
– Ja zawsze podziwiałam ludzi za odwagę. Mówi się, że prowadzenie auta jest dla każdego, a ja się z tym nie zgadzam. Słyszałam nieraz, że przecież każdy głupi zda prawo jazdy. Jak? Przecież to jest ogromna wiedza! Jak ogromna, przekonuję się codziennie w trakcie realizacji programu. Nigdy nie uważałam, że to coś łatwego, a teraz tylko nabrałam świadomości, jak ogromne zagrożenie stanowimy, kiedy nie jesteśmy dobrze przygotowani.
Co jest dla pani najtrudniejsze?
– Wszystko (śmiech). Ja mogłam się do tego programu przygotować, żeby się nie wystawiać – w zależności od tego, w jakim nastroju ktoś będzie oglądał program – na życzliwość lub nieżyczliwość. Na etapie realizacji programu miałam różne stopnie trudności, które odkrywałam. Na początku trudne było przyswojenie wiedzy, czym jest auto, jak się je uruchamia, cała technologia. Następnym wyzwaniem było utrzymanie zainteresowania i koncentracji na tym, co mówi instruktor. Oni mówią bardzo płynnie, a ja szukałam skrótów myślowych. Nazwali mnie papugą, bo zaczęłam powtarzać po nich pojedyncze słowa, które wyłapywałam: „trzymać”, „nie skręcać” itp. Zauważyłam u siebie odruch nerwowy, gdy czegoś nie rozumiem, uciekam, zagadując, chichrając się, staram się rozproszyć instruktora. Mój kurs jest bardzo przyspieszony, robię go na oczach ludzi. Jest to bardzo trudne, zwłaszcza że przygotowuję się do trasy koncertowej.
Wie już pani, jaka muzyka sprawdzi się za kierownicą?
– Jestem na takim etapie, że nie potrafię słuchać muzyki. Wyłączam ją lub ściszam. Na początku przeszkadzał mi nawet mówiący do mnie instruktor. Dziś jest mi już potrzebny, bo mnie nawiguje, czasem pomaga, czasami sprawdza. Podobno auto daje dużą radość i relaks. Ja jeszcze nie jestem na tym etapie.
A jest jakiś artysta, którego muzyki na pewno sobie pani nie puści, żeby się za kierownicą nie denerwować?
– Tak, i to nawet nie tylko za kierownicą, ale w każdych okolicznościach. Są utwory, które działają mi na nerwy. Muzyka jest pewną wibracją, która wywiera pewne reakcje organizmu – emocjonalne, fizyczne, duchowe. Są takie utwory, które mnie drażnią, np. francuski utwór „L'ete indien”. Jak ja to słyszę, to włącza mi się jakaś struna znerwicowania (śmiech). Nie mogę wytrzymać. Okropne to jest. Mam kilka takich utworów.
A jakieś polskie wokalistki?
– Nie wiem (śmiech).
Jak Edyta Górniak wywinie się od mandatu?
– Muszę to przemyśleć. Na szczęście mam teraz taki fajny czas, że jeżdżę z elką na dachu i mandaty mnie nie dotyczą. Ale jak przyjdzie ten moment, to będę kombinować (śmiech). Na raty wezmę (śmiech).
Rozmawiał Adrian Nychnerewicz