Edyta jest niemal gotowa, by wystartować na żywo w drugiej edycji programu "Bitwa na głosy". Wybrała już 16-osobową grupę z Opola, z którą będzie walczyć o zwycięstwo w show telewizyjnej Dwójki. Niestety, jej spokój został zakłócony. Pojawiły się bowiem plotki, że Kozyra zostanie nowym jurorem, który będzie oceniał wysiłki m.in. Edyty. Podobno jednak ze względu na nią zrezygnował z posady. Piosenkarkę zabolało to do żywego. Uważa nawet, że sam Kozyra rozsiewa o sobie plotki, by promować swoje nazwisko jej kosztem.
- Kilkakrotnie mówiłam, że żenujące jest przypominanie o sobie poprzez moją osobę - stwierdza Edyta w rozmowie z "Super Expressem".
I jest pewna, że to nie Kozyra będzie jurorem, choć w tym tygodniu został nagrodzony Telekamerą w nowo utworzonej kategorii juror.
- Moim zdaniem propozycja udziału w jury "Bitwy na głosy" nigdy nie padła wobec pana Roberta Kozyry, a wiadomość ta jest nieprawdziwa - denerwuje się wokalistka. - Proponuję zapytać o to producentów programu, może w ten sposób od razu przyłapiemy sprawcę zamieszania niemal na gorącym uczynku - sugeruje gwiazda.
I rzeczywiście w Mastiff Media Polska nic na ten temat nie wiedzą.
- Producenci drugiej edycji programu "Bitwa na głosy" nie proponowali i nie przewidywali udziału pana Kozyry w jury programu. Propozycje w tym przedmiocie nie były składane - usłyszeliśmy od pracownika producenckiej firmy.
Robert Kozyra się broni.
- Nie mam w zwyczaju konsultowania z prasą propozycji, które dostaję, byłoby to nieprofesjonalne. Nie chce mi się nawet dyskutować z Edytą Górniak. Natomiast mogę ją uspokoić, że na pewno nie będę jurorem "Bitwy na głosy" i jak zwykle życzę jej powodzenia.