- W szkole miałam kilka przezwisk, ale były bardzo banalne - Herbi, Herbata, Rozrabiarka - mówi tancerka w jednym z wywiadów.
Przyznaje jednak, że było też takie mniej popularne. - Mam jedną taką perełeczkę, jest wstydliwa, ale byłam wtedy bardzo młodą osobą, więc może już najwyższy czas nabrać do tego dystansu - wyznaje Herbuś. - Nazywano mnie Henia Rozkraczewska.
Dlaczego? Tę wstydliwą ksywkę, która do tej pory spędza sen z powiek Edytki, nadał jej popularny dziś projektant i stylista Robert Kupisz.
- Był moim trenerem tanecznym i wspólnie wyjeżdżaliśmy na obozy. Podczas jednego z obchodów Robert sprawdzał, czy wszyscy poszli już spać, bo rano wiadomo - osiem godzin trenowania, więc trzeba dzieciaki do łóżek powciskać. Podobno, nie wiem, nie pamiętam, spałam w szpagacie. Nie chciałam tracić czasu od rana na rozgrzewkę, więc intensywnie wykorzystywałam noc - śmieje się Herbuś. I dodaje, że historia ta długo krążyła wśród znajomych, a przezwisko przylgnęło do niej na kilka ładnych lat.