Edyta Herbuś otworzyła się na temat trudnego rozstania. Zdradziła, co jej pomogło. "To był dla mnie sprawdzian"

2023-11-14 16:25

Wyprawy w odległe zakątki globu od dawna są wielką pasją Edyty Herbuś. W swoim programie „Tańcząca ze światem” dzieli się nią z widzami, pozwalając razem z nią poznać bliżej odmienne od naszej, często egzotyczne kultury. Rozmowa o nowym sezonie podróżniczego show znanej tancerki stała się okazją do szczerych i osobistych wyznań.

- Jak narodził się pomysł, by opowiadać o świecie w tak oryginalny sposób, czyli przez pryzmat tańca?

- Mam wrażenie, że jest to raczej pryzmat osobowości jego prowadzącej (śmiech). Początkowo program „Tańcząca ze światem” nie miał jeszcze takiego tytułu i miał wyglądać trochę inaczej. W toku pracy nad tym formatem, kiedy w produkcji pojawił się pomysł, żebym to ja go poprowadziła został w tym kontekście „przeformatowany”. Telefon z propozycją dostałam zresztą, kiedy byłam w trakcie zdjęć do programu – „You Can Dance – nowa generacja”, i to właśnie moja taneczna pasja wpłynęła na zmianę formuły programu. Propozycja była dla mnie sporym zaskoczeniem, ale intuicja krzyczała: Tak! A ja bardzo ufam swojej intuicji. Tym bardziej, że z ofertą pojawił się Piotr Poraj Poleski, z którym już kiedyś miała okazję współpracować i oboje bardzo dobrze tę współpracę wspominamy. Przy tego typu produkcjach, gdzie ekipa spędza ze sobą tak wiele czasu, wzajemne porozumienie i atmosfera na planie ma też duże znaczenie dla powodzenia projektu. Gdy spotkaliśmy się wszyscy, żeby omówić szczegóły współpracy, program miał już znacznie precyzyjniej wyznaczone ramy. Tak narodziła się „Tańcząca ze światem”, chociaż tytułu nie należy traktować dosłownie, bo to nie jest program o tańcu, tylko o podróżach i dynamicznym odkrywaniu świata. Myślę, że najlepiej interpretować go w szerszym kontekście, bo każdy, kto oglądał choć jeden odcinek wie, że zwiedzając dany region pokazujemy nie tylko piękne widoki, ale też opowiadamy o kulturze, sztuce, muzyce, obyczajach, religii, filozofii i prawdziwych ludzkich historiach.

Edyta Herbuś buduje wymarzony dom pod Warszawą. Opowiada nam o szczegółach!

- W pierwszym sezonie zawitała pani z kamerą do Tunezji. Dokąd zabiera pani widzów tym razem?

- Kolejnym kierunkiem stała się Grecja, a konkretnie trzy, trochę mniej popularne wśród turystów wyspy - Samos, Chios i Lesbos. Każda z nich ma bardzo dużo do zaoferowania. Oprócz przepięknej natury i niesamowitych widoków, nie zabraknie tu śladów historii oraz greckiej mitologii, która przewija się w naszej podróży na każdym roku. Każdego dnia pojawiały się kolejne legendy i miejsca związane z jakąś mitologiczną boginią, albo – jak w przypadku Lesbos – poetką. Właśnie na tej wyspie żyła i działała przed wiekami słynna Safona, której pomnik stoi przy plaży do dziś. Jej historia nadal jest bardzo żywa w pamięci mieszkańców. Z dużym zaciekawieniem wsłuchiwałam się każdą z tych historii, by móc potem przekazać wszystko naszym widzom. „Tańcząca ze światem” to fascynująca podróż, przygoda i szansa na poznanie ciekawych ludzi, ich historii, opowieści i wierzeń, ale także szansa na odświeżenie wspomnień z historii, której uczyliśmy się w szkole. Z mojej perspektywy każdy kolejny sezon programu jest też cenną nauką i rozwojem, bo wciąż mierzę się z nowymi wyzwaniami, poza strefą komfortu.

- Ile można wyczytać o drugim człowieku z jego tańca?

- Ruch mówi o nas bardzo dużo, bo to język naszego ciała, a ono nigdy nie kłamie. To jest komunikat, który wychodzi z nas przed, albo często pomiędzy słowami. Mnie taki sposób komunikacji jest bardzo bliski, nie tylko dlatego, że jestem zawodową tancerką i od dziecka wyrażam się ruchem, ale także dlatego, że dużo bodźców odbieram na poziomie intuicji. Ona natychmiast przy spotkaniu na przykład nowej osoby, daje sygnał z jakim człowiekiem ma się do czynienia, bez względu na to, jak ktoś chciałby się zaprezentować. Czy jest szczery, przyjazny, czy wrogo nastawiony, czy ma otwarte, czy zamknięte serce danego dnia. Taki pozawerbalny język przekazu był też zawsze pomocny w mojej tanecznej pracy. Na przykład w przypadku lekcji tańca dla par. Szybko można się zorientować jaka jest między ludźmi relacja, kto dominuje, a kto jest podporządkowany. Albo czy dana relacja jest jeszcze na etapie przekomarzania lub walki o tę dominację. Ostatnio znów miałam z tym styczność podczas kręcenia nowego formatu telewizyjnego dla par i stwierdzam z przekonaniem, że w dzisiejszych czasach bez wątpienia dominują kobiety (śmiech).

- Wygląda na to, że w tańcu jest więc dużo prawdy o nas samych...

- Na szczęście tak. I to jest wspaniałe, bo prawda o człowieku jest znacznie ciekawsza, niż tak popularne dziś w mediach społecznościowych „perfekcyjne obrazki”. Dla mnie taniec jest wolnością w ekspresji, dzięki czemu daje nieograniczone możliwości. Kojarzy mi się też dziś z uzdrowieniem. Zawsze, kiedy mam ciężki dzień, taniec pomaga mi uwolnić trudne emocje. Kiedy jestem szczęśliwa, też zawsze tańczę. Uwielbiam też obserwować innych tańczących ludzi. Uśmiecham się na samą myśl o kilku takich wspomnieniach, kiedy odkrywałam dzięki temu kolejne wspaniałe osoby. Z tańca można się bardzo wiele dowiedzieć o człowieku– poznać jego wrażliwość, temperament, stosunek do samego siebie, do tego, co go otacza, albo jak chce być postrzegany przez innych.

- Stare powiedzenie mówi, że podróże kształcą. Pani, jako wielka pasjonatka podróży, którymi od lat dzieli się choćby w swoich mediach społecznościowych, ma już za sobą wiele takich lekcji, które odbyła dzięki podróżom. Która nauczyła panią dotąd najwięcej?

- To prawda, podróżowanie to tak naprawdę podwójna lekcja, bo dowiadujemy się wiele nie tylko o świecie, ale też o nas samych. Z moich najcenniejszych dotąd podróży, pierwsza na myśl przychodzi mi wyprawa do Hondurasu i Gwatemali, która była podążaniem śladami cywilizacji Majów. Wybrałam się tam razem z grupą znajomych, z którą łączy mnie zamiłowanie do medytacji. Po odwiedzeniu ruin Majowego miasta Tikal, świętego jeziora Atitlan dotarliśmy do jednej ze starożytnych świątyń i medytowaliśmy w niej przez tydzień. To było dla mnie niezwykłe doświadczenie, w którym odkrywałam nowe części samej siebie. Podróż w głąb. Co ciekawe, w tym samym czasie w Polsce rozpętała się spora medialna burza, bo do wiadomości publicznej dotarła informacja o zakończeniu mojego wieloletniego związku z reżyserem Mariuszem Trelińskim. Przedstawiciele mediów natarczywie dobijali się do mnie z prośbą o komentarz w tej sprawie. Wokół szalała burza, a w moim sercu panował spokój. Miałam nawet poczucie, że całe to zmieszanie, to był dla mnie sprawdzian, na ile ten nowy spokój, który odnalazłam, uda mi się utrzymać. Pamiętam, że poczułam wtedy w sobie nową jakość i siłę. Warto czasem wyruszyć w drogę, żeby spotkać się z samym sobą.

Emisja w TV:

"Tańcząca ze światem - Grecja", śr., godz. 23.15 w TVP Kobieta

Sonda
Lubisz podróżować?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki