Edyta Pazura od jakiegoś czasu prowadzi bloga 'parentingowego', czyli po prostu opisuje swoje doświadczenia związane z wychowywaniem dzieci (od niedawna ma ich trójkę). W jednym z ostatnich wpisów żonie Cezarego Pazury zebrało się na wspominki. Celebrytka postanowiła zderzyć swoje przeżycia z okresu "wczesnego macierzyństwa" oraz wnioski, do których doszła, rodząc dziecko po trzydziestce. Opisując przeszłość żona aktora podkreśliła, z jakimi przeciwnościami przyszło się jej zmierzyć, będąc młodą matką. Na blogu Edytu Pazury możemy przeczytać o jej wielkich ambicjach i równie wielkich przeciwnościach losu, którym musiała stawiać czoła.
- No więc jakie było to moje wczesne macierzyństwo?! Cholernie ciężkie. Z drugiej jednak strony, moje samozaparcie, które niewątpliwie zawdzięczałam ówczesnej metryce, pozwalało mi co czwartek pakować manatki i wraz z trzymiesięczną Amelką wsiadać do pociągu, studiować i z powrotem do Warszawy. Jak to długo trwało?! Ano trwało pięć pełnych lat moich studiów, podczas których podróżując pomiędzy dwoma miastami, urodziłam dwoje dzieci. Jak było? Uff… Nie było słynnego Pendolino, więc jeździłam pociągami w których to dziura na spuszczenie odchodów w toalecie była sennym koszmarem mojego najstarszego dziecka. Finał był taki, że do mojego plecaka NorthFace z którym podróżowałam co tydzień do Krakowa, przywiązywałam różowy nocnik mojego dziecka - czytamy we wpisie.
Co myślicie o takich doświadczeniach? Edyta Pazura faktycznie miała ciężko?