Elżbieta Starostecka zniknęła u szczytu kariery. Co się stało z gwiazdą "Trędowatej"?

2024-06-16 18:00

Telewizja Polska chce zrealizować nową wersję kultowego filmu "Trędowata" . Główną rolę w filmie z 1976 roku zagrała niezapomniana Elżbieta Starostecka. Pokochała ją wtedy cała Polska. Dlaczego jedna z największych gwiazd lat 70. zniknęła, gdy była u szczytu sławy?

Co się stało z Elżbietą Starostecką?

Elżbieta Starostecka nigdy nie marzyła, by stać się gwiazdą. Nie uważała siebie za na tyle przebojową osobowość, by zdawać do szkoły teatralnej. Dopiero zachęta jurora podczas konkursu recytatorskiego przekonała ją. Ta decyzja odmieniła życie Starosteckiej na zawsze. To właśnie na studiach poznała Włodzimierza Korcza, który szybko stał się jej mężem. Czasu na życie rodzinne nie było jednak wiele, bo, gdy szybko upomniał się o nią świat filmu.

NIE PRZEGAP: TVP przygotowuje nową wersję "Trędowatej". Kto zagra tytułową rolę?

Elżbieta Starostecka znakomicie sprawdzała się w rolach kostiumowych. Po świetnych rolach w „Czarnych chmurach” czy „Nocach i dniach” zaproponowano jej angaż kultowym już dziś melodramacie „Trędowata”. Rola Stefanii Rudnickiej nie bardzo ją pociągała, szukała wymówek, by nie pojawić się na zdjęciach próbnych. Ostatecznie stawiła się, ale z opatrunkami po operacji zatok, pewna, że to zniechęci produkcję do współpracy, ale się myliła.

Film uczynił z niej ulubienicę widzów, nie potrafiła się jednak odnaleźć w roli gwiazdy, która wzbudzała sensację, gdziekolwiek się pojawiła. Po kilku latach zniknęła z ekranu niemal całkowicie. - Nie podejmowałam żadnej decyzji, po prostu propozycje, które się pojawiały, nie były dla mnie interesujące – zdradziła po latach aktorka. - Później, w latach 80., było ich coraz mniej, ale to już nie miało dla mnie większego znaczenia, bo byłam bardzo zajęta pracą w teatrze i wychowywaniem dwojga dzieci.

Podczas gdy ona usunęła się w cień, gwiazda jej męża, kompozytora Alicji Majewskiej, Zbigniewa Wodeckiego czy Haliny Frąckowiak, jaśniała coraz bardziej. Ta zamiana ról w żaden sposób nie zaszkodziła jednak małżeństwu – szczęśliwemu już od ponad pół wieku. - Mam wrażenie, że przez lata z dwóch roślin zespoliliśmy się z Włodkiem w jedno drzewo - podsumowała Elżbieta Starostecka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki