Elżbieta Zapendowska traci wzrok. Za specjalny zastrzyk płaciła krocie

- Nie widzę na jedno oko i pogodziłam się z tym. Nie histeryzuję. Przyzwyczaiłam się do faktu, że tracę wzrok. Ostatnio odwiedziłam poleconą lekarkę i usłyszałam od niej: "Gdyby przydarzyło się to pani jakieś 20 lat temu, operowalibyśmy. Teraz już nie" - powiedziała Elżbieta Zapendowska w rozmowie z portalem Plejada.

Najgorsze dla znanej krytyk muzycznej, jest to, że nie widzi osób, które przychodzą do niej kształcić swój wokal. - Gdy traci się wzrok, wszystko jest trudne. Zwłaszcza gdy się pracuje, a ja nadal pracuję. To, że nie widzę twarzy osób, które śpiewają, jest dla mnie potwornym problemem, bo nie widzę emocji, mogę je tylko usłyszeć - wyznała.

Elżbieta Zapendowska na leczenie wzroku wydała spore pieniądze. - Dużo mnie to kosztowało. Za zastrzyk płaciłam dwa tysiące, nic mi nie pomogło. Zrezygnowałam, stwierdziłam, że trzeba się pogodzić z tym, co zostało dla mnie zaplanowane. W życiu prywatnym często żartuję, że czego nie dowidzę, to sobie doobrażę - zakończyła.

Nie zgadniecie, co robiła kiedyś Ela Zapendowska! Liczyła... trumny!