Krawczyk obserwuje, jak rzesze młodych ludzi starają się zyskać sławę i pieniądze, startując w różnych programach telewizyjnych.
>>> Krzysztof Krawczyk chciał wstawić ceramiczne rurki do nosa by wciągać kokainę?
- Dziś młodzi zachowują się, jakby byli odkrywcami złota. Myślą, że jak będą mieć jeden hit, to kasa będzie im się sypać z nieba. Ale niezwykłość tego zawodu jest na wielu poziomach. W czasie koncertu, po nim człowiek dostaje taki zastrzyk akceptacji, której potrzebuje przecież każdy, taki zastrzyk adrenaliny, endorfin, innych hormonów, że czuje się spełniony, szczęśliwy. Odkryłem to, mając 40 lat. Dzisiaj to też jest dobry zarobek, co ma ogromne znaczenie - dzieli się spostrzeżeniami znany piosenkarz.
Jednak sam nie zamierza ustępować miejsca śpiewającej młodzieży.
- Emerytura? W ogóle nie jest to możliwe, bo chyba szybko bym umarł. Podam przykład kolegi po kluczu wiolinowym. Byłem świadkiem, jak lekarz mówi do 82-letniego Fogga: "Mieciu, ty musisz grać 5 koncertów miesięcznie, bo inaczej umrzesz". I kiedy Mieczysław Fogg przeszedł na emeryturę, szybko umarł - kończy Krawczyk.