Zawsze był pogodny, starał się żartować, nie przejmować tym, co wokół. Gdy telefonowaliśmy do niego, na pytanie co u niego słychać, odpowiadał, że systematycznie i planowo się starzeje, tylko że ostatnio jakoś bardziej.
Podczas jednej z tych rozmów Emil Karewicz zwierzył się "Super Expressowi" ze swoich dolegliwości. Aktor zmagał się z poważną chorobą - zespołem Meniere'a.
- Niestety, mam zawroty głowy i to jest nieodwracalne, bo cierpię na ten zespół od jakichś pięciu lat - powiedział nam w 2016 roku.
- To się nie rozwija, ale jest bardzo uciążliwe To się utrzymuje na pewnym poziomie, przez co nie mogę chodzić. To schorzenie jest bardzo kłopotliwe i niebezpieczne. Można się przewrócić, uderzyć. Problemy są. Ale pomaga mi córka, mieszkam z nią... - wyjawił nam.
Aby uniknąć niebezpiecznych sytuacji, aktor, jeśli już wstawał, zawsze podpierał się laską. Gdy tracił równowagę, ona pomagała uchronić się przed upadkiem. Wolał jednak nie ryzykować i rzadko wychodził z domu. W swoich czterech kątach nauczył się na nowo funkcjonować. Jeszcze kilka lat temu spędzone w domu dni poświęcał na malowanie pięknych obrazów. Ale w pewnym momencie porzucił to.
- Już nie maluję. A jak wygląda mój dzień, co robię? Nic nie robię. Czytam książki, oglądam seriale i programy historyczne - mówił nam Karewicz.