Jest godz. 10, gdy pan Emilian zjawia się w teatrze w centrum stolicy. Zdejmuje płaszcz, wiesza w garderobie i zaczyna obchód.
- Chodzę po teatrze. Nauczyłem się od nieżyjącego już dyrektora Teatru Ateneum Janusza Warmińskiego sprawdzić każdy kąt - mówi Kamiński. To chodzenie dziś zaczął od widowni. "Tata to, tata tamto" - słyszymy, jak kilku mężczyzn zwraca się do pana Emiliana.
- Pracownicy tak do mnie mówią, wychodzi na to, że jestem ojcem 30 dzieci - tłumaczy z uśmiechem.
Teraz ważny punkt dnia, dyrektor idzie do kasy.
- Muszę pilnować biznesu, wiedzieć, jak schodzą bilety - mówi.
I chwila spokoju, dyrektor zasiada w garderobie, zaczyna czytać: dokumenty, CV aktorów, propozycje scenariuszy...
Jego patent na własny biznes?
- Trzeba pójść do lekarza, sprawdzić zdrowie, potem należy zrobić poważny biznesplan. Państwowe teatry dotowane mogą sobie pozwolić na kilka nieudanych premier, ja po dwóch mogę zamykać teatr - mówi i dodaje: - Mam kilku sponsorów, ale ciągle lekko nie jest. Teatr w pewnej tylko części żyje z biletów, przede wszystkim żyje z wynajmowania sal, z eventów - opowiada "Super Expressowi" Kamiński o zawiłościach biznesu.
Dyrektor ma jedno wielkie marzenie.
- Chciałbym, aby ten teatr stał się rodzinną firmą - zdradza pan Emilian. Wszystko możliwe...
Justyna Sieńczyłło (44 l.), żona, jest aktorką w Kamienicy. Córka pana Emiliana Natalia (22 l.), studentka Uniwersytetu Warszawskiego, od czasu do czasu pomaga tacie w pracy. A najmłodsza latorośl - Cyprian (10 l.) też nie próżnuje. - Ja tu jestem wicedyrektorem - żartuje.