Englert przyznaje, że płacz w niczym nie uwłacza mężczyźnie i jeżeli potrzebuje się wzruszyć, to robi to i nie udaje przed innymi kogoś innego.
- Ja mistrz samokontroli, pękam. Staję się coraz bardziej sentymentalny - cytuje aktora tygodnik "Świat&Ludzie". - Kiedy Helenka miała trzy latka, powiedziała mi: "tatusiu kocham cię i będę cię kochać nawet, jak nie będziemy razem". Popłakałem się - wyznał Englert.
Przyznał też, że uronił łzę podczas ostatniej wigilii, a także gdy dowiedział się o śmierci swojego przyjaciela Zbigniewa Zapasiewicza, który był dla niego mistrzem.
Prawdziwy mężczyzna nie wstydzi się swoich uczuć.