Od zwycięstwa Månsa Zelmerlöwa minęło już kilka dni. Wciąż jednak w uszach pobrzmiewa nam jego utwór "Heroes". Wokalista nie miał jednak czasu świętować po wygranej. Z samego rana musiał wrócić do domu, więc czas po zwycięstwie spędził na pakowaniu się i szybkiej drzemce. Mimo wczesnej pory, na lotnisku w Sztokholmie pojawiła się cała rzesza fanów. - Czuję się super, jestem wdzięczny wszystkim, którzy przyszli tutaj dla mnie. Jestem oszołomiony tym wszystkim, co się dzieje od ostatnich godzin. To był najbardziej szalony lot w moim życiu. Po wyjściu z samolotu ludzie śpiewali mi „Heroes”. Wczoraj był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, a dzisiaj jest drugi - powiedział uradowany piosenkarz. Måns udzielił kilku wywiadów, rozdał autografy, po czym udał się do hotelu, aby porządnie wypocząć. Należało mu się!
Zobacz: Eurowizja 2015. Moniko! Dla nas i tak jesteś najlepsza!