Eurowizja 2024. Luna pod ostrzałem fanów
Gdy się okazało, że Luna na Eurowizji 2024 nie wchodzi do wielkiego finału, w sieci wylało się sporo hejtu w kierunku artystki. Polacy już nie oceniali jej piosenki, ale padło też wiele słów oceniających wygląd wokalistki. Oto wybrane komentarze:
- To coś ma prawo powiedzieć, tylko że żałosny występ, jaka facjata taki występ
- Awans do finału chciała dziwadło bez jaj 🤣
- Artystka to za mocne słowo gdyby nie jej fikuśne stronę beznadziejna aranżacja i te tragiczne tańce to jeszcze było by do zniesienia ale ta otoczka to dramat.
Eurowizja 2024. Artur Orzech komentuje porażkę Luny
Artur Orzech po kilku latach, wrócił do komentowania Eurowizji w TVP. Dla wielu to ikona komentarzu, choć część fanów utożsamia go raczej ze śmiesznymi błędami, a nawet słownymi wpadkami, jak wieczna Mołdowa.
Udzielił on wywiadu portalowi Onet.pl na temat właśnie Eurowizji. Jak zaznaczył dziennikarz, widział na własne oczy pracę całego teamu Luny i według niego zrobili wszystko, co było możliwe.
- Postawiliśmy na pewno na coś nowatorskiego. Nie pamiętam z mojej eurowizyjnej historii, żeby kiedykolwiek ktoś miał pomysł na skorzystanie z elementu szachownicy, który był również elementem teledysku do piosenki "The Tower" - powiedział dla Onet.pl Artur Orzech.
Artur Orzech wskazał też możliwy powód braku awansu Luny - nieprzewidywalność konkursu. Od lat wiadomo, że publika jest nieobliczalna. Szczególnie, gdy to tylko ona decyduje o awansie do finału.
Jak dodał Artur Orzech dla Onet.pl, nie pomogło też umiejscowienie Luny pomiędzy faworytami do zwycięstwa w Eurowizji 2024 - Ukrainą i Chorwacją.
- Jak już wchodzimy w taką socjotechnikę występów eurowizyjnych, to pierwszy półfinał potwierdził, że na Eurowizji sprawdzają się rzeczy najprostsze: dobrze jest rozpoczynać koncert, ewentualnie być na miejscu drugim, dobrze też jest koncert zamykać, tak jak tu zamykały Portugalia i Luksemburg. Widzowie jakoś najszybciej je wieczorem zauważają, bo oglądają na początku, chcąc zobaczyć, jak to wydarzenie się otworzy, a potem, czekają na głosowanie, oglądają końcówkę występów. Jest to przebadane statystycznie dosyć gruntownie. My byliśmy w środku i słusznie pan zauważył, że bardzo ciężko było się w tym towarzystwie znaleźć i pokazać coś, co zarówno w warstwie muzycznej, jak i scenicznej będzie absolutnie oszałamiające. Trochę między młotem a kowadłem - powiedział dla Onet.pl Artur Orzech.