Kilka tygodni temu w kolorowej prasie pojawiła się informacja o wybudzeniu ze śpiączki Oli Janczarskiej - córki aktorki Ewy Błaszczyk. Niestety doniesienia te okazały się fałszywe, co w oficjalnym oświadczeniu wyjaśniła założycielka fundacji Akogo. Teraz Ewa Błaszczyk zdecydowała się ze szczegółami opisać samopoczucie córki po wszczepieniu stymulatora. Przypomnijmy, że urządzenie to zostało wszczepione w ciało Oli kilka miesięcy temu. Jego systematyczne używanie ma pomóc dziewczynie w odzyskaniu kontaktu z otaczającą ją rzeczywistością.
- Jest jakby bardziej obecna, przytomna, bardziej koncentruje wzrok i taki ma bardziej obecne spojrzenie, wyostrzone. I fiksuje. Ten wzrok podąża, głową i wzrokiem za dźwiękiem, w poszukiwaniu czegoś, co ją interesuje, kontaktu. Potrafi to zrobić już na przykład w pionizatorze na prośbę, w stronę dla siebie niewygodną, czyli lewą. Powtórzyć to pięciokrotnie, pod rząd, jak ją proszę. Wiem, że coś takiego przy poważnych uszkodzeniach, a takie Ola ma i minęło 16 lat, to jest bardzo dużo. Ja wiem właśnie, że to jest proces. To tylko na filmach, tak jest. Takie pstryk i ktoś prawda budzi się, mówi „Hello, mommy!”, prawda, i rozwiązuje krzyżówki. Nie zakładam, że się coś może wydarzyć, bo może się wydarzyć i cud. Bardzo bym pragnęła, żeby przy całym rozwoju nauki doprowadzić do takiego momentu, żeby w ogóle był kontakt. Znaczy, żeby się mogła tak porozumieć, mając pewność tego porozumienia, a nie tylko domniemanie – wyznała w rozmowie dla portalu wp.pl Ewa Błaszczyk.