W osobistym wywiadzie udzielonym magazynowi "Gala" Ewa Błaszczyk opowiada razem ze swoją córką Marianna Janczarską o swoich spostrzeżeniach i o tym co boli je w święta.
- Nie lubię świąt. Dla mnie refleksja z nimi związana jest bardzo przykra. Wtedy uprzytamniam sobie wszystko, czego mi brak, a o czym nie myślę, kiedy świat jest rozpędzony. Lubię jedynie przygotowania. Idziemy z Manią kupić choinkę, wspólnie ją ubieramy. Ale potem jest taki martwy moment i coś stuka w głowę... To nie jest fajne, bardzo szybko chciałabym wtedy wrócić do normalnego trybu życia - mówi aktorka.
Błaszczyk przeżyła tragedię osiem lat temu, kiedy zmarł jej mąż Jacek Janczarski. Ma także chorą córkę Olę, która spędziła bardzo dużo czasu w Centrum Zdrowia Dziecka. Dziewczynka jest w śpiączce, a pół roku temu przeszła skomplikowaną operacją kręgosłupa.
- Robię wszystko, co tylko jest dostępne na świecie, by pomóc Oli - powiedziała Ewa.
Zapytana o to, jak wyglądały święta kilka lat temu, artystka z uśmiechem wyznała:
- Zawsze były bardzo szczęśliwe, pełne ludzi i życia. Takie święta pamiętam też ze swojego dzieciństwa. Dom rodziców był bardzo ciepły. Na wigilię przychodziła masa ludzi, babć, dziadków, cioć, wujków, dzieci. Tamte wspomnienia do dziś dają mi siłę. Gwar, światło lampek na choince... Beztroskie, radosne życie.
Córka aktorki Mania z uśmiechem oznajmiła, że nie lubi i nie potrafi składać życzeń innym podczas wigilijnej kolacji, a Ewa Błaszczyk odpowiedziała: - My sobie nie życzymy, tylko się przytulamy. Słowa są takie miałkie, kompletnie nie mają sensu.