W programie Uwaga pojawił się menadżer Ewy farnej i gorąco zapewniał, że Ewa lekko przeceniła swoje siły. Chciała przejechać w końcu tylko kawałeczek, bo była bardzo zmęczona... (a taksówka? nie było taksówek?).
- Sprawa jest bardzo prosta. Po prostu w poniedziałek Ewa zdała maturę, dostaliśmy od niej jeszcze SMS-a bardzo sympatycznego, że cała miesięczna jej praca, bo jeszcze wcześniej zdawała na wyższą uczelnię, na prawo, na które się dostała, była w euforii. Zdała maturę, byli na imprezie, jak młodzi ludzie, po imprezie Ewa przeceniła swoje możliwości, myślała, że może wsiąść w samochód. Jak sama powiedziała, od 23 niczego już nie piła.
Moje prywatne zdanie jest takie, że Ewa jest tak niedoświadczonym kierowcą, że nie mogła tego stuprocentowo wiedzieć. Błąd jest taki, że wsiadła o tej 6 rano w samochód i chciała ten kawałeczek, dosłownie kawałeczek przejechać do domu, bo już była tak zmęczona, że już chciała być w łóżku, no i przeceniła swoje siły, zasnęła, stało się.
Stało się z pewnością. Fani Ewy także nie chcą uwierzyć, że piła i prowadziła. W końcu to nic fajnego - odpowiedzialna gwiazda, która jeździ po pijaku też może kogoś zabić.
Ewy broni także czeska gazeta Blesk:
- Każdy, kto zna Ewę wie, że to fajna dziewczyna, która nie pije alkoholu. Niestety, to, co się wydarzyło, będzie dla niej dużym problemem - mamy nadzieję, że poniesie tego konsekwencje. W końcu jazda po pijaku jest zabroniona! Także zmęczeni ludzie nie powinni prowadzić. Uważacie, że tłumaczenie "każdemu może się zdarzyć" jest dopuszczalne?