Na portalu Plejada.pl ukazał się wywiad z Ewą Farną, która we wtorek, 22 maja 2012, zasnęła za kierownicą i przeżyła tragiczny wypadek.
- Auto jest do kasacji. Właściwie już go nie ma. Jedyną pamiątką po nim są drzazgi z drzewa we włosach i odłamki szła w głowie. Auto miało szklany dach, który właściwie na mnie spadł. Muszę powiedzieć, że nie mając tak dobrego samochodu, wszystko mogło by się skończyć inaczej - powiedziała.
Na pytanie, czy policja poinformowała ją o konsekwencjach odpowiedziała: - Jestem w kontakcie z policją. Zostałam poinformowana, że odebrane mi będzie prawo jazdy i dostanę mandat. Na jak długi okres i jaka będzie wysokość mandatu - jeszcze nie wiem. Ale oczywiście zgadzam się z tym - wyznała artystka.
Wypadek okazał się być dla niej nauczką. Ewa Farna jest szczęśliwa, że nikomu nic się nie stało i wszystko skończyło się dobrze. - Przypomniałam sobie, jakich mam wspaniałych przyjaciół. Zrozumiałam, jak kruche może być życie, jak mało wystarczy i jak bezsilny, w niektórych sytuacjach jest człowiek. Obojętne jest, kim jesteśmy, jaki mamy zawód. Na łóżku w szpitalu nie ma to znaczenia. Zrozumiałam, że Bóg czuwał nade mną i że chyba jeszcze mam coś do zrobienia tutaj na ziemi. To nauczka. Więcej pokory, wdzięczności i szacunku dla życia. To był cud, że przeżyłam. Dzień 22. maja obchodzić będę jako moje drugie urodziny.
Oby tylko piosenkarka rzeczywiście wyciągnęła wnioski na przyszłość.