- Przekraczając magiczną pięćdziesiątkę, nie można rezygnować z siebie. Wychodzę z założenia, że wiek jest kwestią umowną i nie może ograniczać psychicznie. Ja ciągle przyjmuję propozycje z pozoru szaleńcze - zwierza się Ewa Kasprzyk, którą za rolę prostytutki w spektaklu "Patty Diphusa" nagrodzono w Nowym Jorku. Aktorka w niczym nie przypomina pozbawionej złudzeń kobiety w średnim wieku. - Jak włożę szpilki i dopasowaną sukienkę, to się jeszcze jakiś facet obejrzy za mną - zapewnia artystka, której atrakcyjności może pozazdrościć niejedna trzydziestolatka.
- Ma pani agenta czy sama dba o swoje zawodowe sprawy?
- Ostatnio dostałam propozycje od dwóch osób, które chcą dla mnie pracować. Od dwóch miesięcy nie mam agentki i sama prowadzę swój kalendarz. Powiem szczerze, że czasem mnie to przerasta. Raz zdarzyło się, że nie wiedziałam o tym, że następnego dnia gram spektakl. Po skończonym przedstawieniu powiedziałam do garderobianego: "To kiedy my się teraz zobaczymy? Pewnie nieprędko". A on odpowiedział: "Jutro, pani Ewo" (śmiech).
- Pracuje pani w tej chwili nad nowym filmem lub serialem?
- Mam propozycję roli w nowym serialu dla Telewizji Polskiej - "Ja to mam szczęście". Gram tam matkę, kobietę wyzwoloną, która nie zrezygnowała z siebie. Cały czas realizuje się zawodowo, do tego ma romans z dużo młodszym mężczyzną.
- Znów rola matki. Nie denerwuje to pani?
- A co ja innego mogę zagrać w polskiej produkcji? Niestety, u nas dojrzałe aktorki najczęściej dostają takie role. By wcielać się w postacie skomplikowane i ambitne, muszę sama się o to starać.
- A jaką matką jest prywatnie Ewa Kasprzyk dla swojej córki Małgosi?
- Wspierającą psychicznie i materialnie. Małgosia jest wokalistką w zespole MashMish i 17 grudnia organizuje swój pierwszy w życiu koncert. Mam przeczucie, że córka odniesie sukces. I mocno jej kibicuję.
- W styczniu premiera sztuki "Klub cmentarny" w warszawskim Teatrze Kwadrat. Kim jest Lucilla, którą pani gra w tym spektaklu?
- To kobieta bardzo atrakcyjna, wdowa po Harrym, Żydówka. Kocha luksus, stroi się w futra, podoba się mężczyznom i ciągle opowiada przyjaciółkom o tym, że ktoś ją podrywa. Na końcu jednak okazuje się, że to tylko pozory.
- W opisie spektaklu czytamy, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Prywatnie też tak pani uważa?
- Oczywiście, że tak! Przekraczając magiczną pięćdziesiątkę, nie moż-na rezygnować z siebie. Dzieci są już odchowane, mamy ustabilizowaną pozycję zawodową. Możemy jeszcze wiele zrobić. Wychodzę z założenia, że wiek jest kwestią umowną, nie może ograniczać psychicznie. Ja ciągle przyjmuję propozycje z pozoru szaleńcze, jak na przykład zaproszenie na światowy festiwal monodramów w Nowym Jorku.
- Lucilla ma powodzenie u męż-czyzn, podobnie jak pani...
- Trudno mi tak o sobie mówić, ale rzeczywiście, jak włożę szpilki i dopasowaną sukienkę, to się jeszcze jakiś facet obejrzy za mną. Nie jest tak źle.
- Czerpie pani z życia pełnymi garściami?
- Potwierdza to chyba fakt, że ciągle szukam nowych wyzwań zawodowych, lubię podróżować, uczyć się nowych rzeczy. Mam to chyba po ojcu, który był pilotem wycieczek. Wie pani, znam osoby, które mówią: "Ja już w życiu swoje zrobiłam". Ale to nie moja bajka.
- Wyglądu zazdrości pani pewnie niejedna kobieta w tym samym wieku. Jak pani o siebie dba, że wygląda tak dobrze?
- Nie wysiaduję godzinami u kosmetyczek. Żyję w zgodzie z moim zegarem biologicznym. Poza tym dużo się ruszam, pływam, biegam, ćwiczę. I jestem optymistką dzięki energii, która płynie z wewnątrz.
- Zdarza się pani robić niebezpieczne rzeczy, na przykład uprawiać sporty ekstremalne?
- Skoczyłam raz ze spadochronem. Teraz znajomi namawiają mnie do wstąpienia do klubu morsa. Może spróbuję w lutym, wtedy odbędzie się zjazd morsów w Ustce.
Ewa Kasprzyk
Aktorka teatralna, telewizyjna i filmowa. Znana z ról w takich filmach, jak "Kogel-mogel", "Komedia małżeńska", "Bellissima" czy "Och, Karol 2". Kiedyś zawodowo związana była z Teatrem Wybrzeże, od 2000 r. możemy ją oglądać na deskach warszawskiego Teatru Kwadrat. Na szczególną uwagę zasługuje jej rola w adaptacji tekstu Pedra Almodóvara "Patty Diphusa". Za występ w tym przedstawieniu aktorka została ostatnio nagrodzona na United Solo Theatre Festival w Nowym Jorku.