Krzysztof Krawczyk odszedł 5 kwietnia 2021 roku. Tej śmierci nikt się nie spodziewał, ponieważ stan zdrowia mężczyzny uległ poprawie, a on sam czuł się znacznie lepiej. Niestety kilka dni później artysta już nie żył.
"Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają dwa promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się" - napisał Krawczyk w jednym z ostatnich postów.
Zobacz też: Krzysztof Krawczyk Junior nie ma na nic pieniędzy. Musi stołować się u znajomych
Ewa Krawczyk przez lata rozpaczała po śmierci męża
Ewie Krawczyk bardzo długo nie mogła pogodzić się ze śmiercią męża. Kobiecie trudno było nawet brać udział w niektórych wydarzeniach, które upamiętniały jej ukochanego. Jakiś czas temu Ewa była obecna podczas odsłonięcia muralu upamiętniającego zmarłego artystę. Krawczyk gościła także na wydarzeniu przyznania Fryderyków, gdzie odebrała złotą statuetkę, przyznaną Krzysztofowi za całokształt twórczości, żona zmarłego przyjechała też do Opola na 58. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej.
"Musiałam się życia uczyć od nowa. My wciąż byliśmy w pracy, nagrania, trasy, koncerty. Wszystkim rzeczami, rachunkami, płatnościami, samochodami zajmowali się inni. My nie mieliśmy na to czasu. Teraz to spadło na mnie, łącznie z przeglądami auta, o czym nie mam pojęcia. Naprawdę uczę się żyć od nowa. Na szczęście jestem kierowcą i znów zaczęłam jeździć, więc wszystko mogę sama pozałatwiać. Poradziłam sobie, jestem dzielną dziewczynką" - powiedziała w rozmowie z dziennikarzami "Faktu".
Zobacz też: To, co Krzysztof Krawczyk wydusił z siebie tuż przed śmiercią, wgniata w podłogę! Aż chce się wyć
Kobieta w jednym z przejmujących wpisów dodała, że po śmierci ukochanego poznała sporo osób, które obecnie ją wspierają i są dla niej niesamowitym oparciem w powrocie do normalności.
"Myślę, że Krzysztof tak to zaplanował, bym nie była tu sama. Poznaliśmy się przy jego grobie. Jedna to fanka Krzysztofa. Mam teraz dużo życzliwych ludzi obok, którzy mi zawsze pomogą. Teraz też czasami bywa ciężko. Tęsknię, serce krwawi, ale już chce mi się rozmawiać, więcej się uśmiecham. Wyciszyłam się, uspokoiłam, zwolniłam tempo. Żyję bez nerwów, w spokoju" - można było przeczytać na stronie "Faktu".
Ewa Krawczyk po kilku latach zdecydowała się jednak wykonać ważny krok. Postawiła bowiem na generalny remont domu, który odziedziczyła po ukochanym.
"Trzeba z żywymi naprzód iść, nie ma wyjścia. Ale imprezy, zabawa mnie nie ciągną. Miałabym wyrzuty wobec Krzysia, więc żyję sobie spokojnie w naszej oazie. My byliśmy nierozłączni przez tyle lat. Teraz najgorsze są wieczory, gdy kładę się do łóżka. Śpię po stronie Krzysia, a towarzyszy mi nasz piesek. Loleńka kochana. Ale rano budzę się już z uśmiechem" - powiedziała dziennikarzom "Fakt".
Zobacz też: Byliśmy w domu Krzysztofa Krawczyka. To niesamowite co zastaliśmy w jego sypialni
Zobacz naszą galerię: Krzysztof Krawczyk Junior wyciąga rękę do Ewy Krawczyk