Żona po śmierci Krzysztofa Krawczyka wyznaje: To nie jest prawda, że czas leczy rany
Krzysztof Krawczyk zmarł w kwietniu 2021 roku. Jego pogrzeb, który był transmitowany w TVP, zapadł w pamięci widzów przede wszystkim ze względu na wzruszające kazanie biskupa Antoniego Długosza i przerażający płacz Ewy Krawczyk, wdowy po znakomitym muzyku. Gdy przypadała 2. rocznica śmierci Krzysztofa Krawczyka, jego żona na cmentarzu spędziła większość dnia. - Cały czas tęsknię za Krzysiem, brakuje mi go - mówiła "Super Expressowi" Ewa Krawczyk. Teraz wdowa po muzyku udzieliła wywiadu magazynowi "Świat i ludzie". - To nie jest prawda, że czas leczy rany. Nie leczy. Nie pogodziłam się z odejściem Krzysia i chyba nigdy do końca się z tym nie pogodzę. Oczywiście, próbuję uczyć się nowego życia bez męża, ale idzie mi bardzo wolno - wyznała ze smutkiem żona Krzysztofa Krawczyka.
Ewa Krawczyk poświęca na modlitwę godzinę dziennie
W trudnych momentach ratunkiem dla niej jest wiara i modlitwa. To, ile czasu Ewa Krawczyk poświęca na rozmowę z Bogiem, zrobi wrażenie nawet na księżach. - Poświęcam godzinę dziennie na modlitwę bez względu na to, gdzie jestem. Wiara daje mi oparcie i wielką siłę. Zresztą oboje z Krzysiem w niej znajdowaliśmy pociechę - tłumaczy wdowa po Krzysztofie Krawczyku, która zdradziła także, że przed śmiercią męża, mieli w planach wybrać się na wspólną pielgrzymkę do Watykanu. Niestety Krzysztof Krawczyk nie zdążył pojechać do Stolicy Apostolskiej. Jego żona wybrała się tam sama. - To była bardzo wzruszająca podróż. Niezapomniane, trudne do opisania słowami, bardzo religijne, mistyczne przeżycie - opowiada Ewa Krawczyk.
Zobacz naszą galerię: Ewa Krawczyk: Straciła sens życia