Ewa Minge pokochała Instagrama, na którym bez przerwy publikuje informacje ze swojego życia. Wiemy, że była u wróżki, że ma auto za pół miliona ze schowkami na koty, jak wygląda jej twarz w trakcie choroby, a teraz dowiadujemy się, że pewien mężczyzna, którego tożsamość ukrywa, twierdzi, że pracowała w sex biznesie. Projektantka postanowiła odnieść się do tych rewelacji. Nie przebiera w słowach.
Minge pracowała w sex biznesie?!
Niedawno swoją premierę miała książka Ewy Minge "Gra w ludzi", w której ta porusza temat prostytucji. Przy okazji jej dzieła, pojawił się mężczyzna, który ponoć ustalił, że projektantka pracowała w sex biznesie. "Podał to w dość poważnych okolicznościach, a dowodem tematu jest podobno moja książka i zasłyszane fakty. Ciekawa hipoteza. Moja książka „Gra w ludzi” jest podobno ogólnie szeroko dyskutowana i budzi niepokój. Panu zalecam przeczytanie może szybciej znajdzie tam jakiś swój wątek, skoro ma takie rozeznanie w turystyce seksualnej. Różne rzeczy słyszałam już na swój temat, ale tak głęboko posuniętej fantazji jeszcze nie. Faktem jest, że komuś, kto całe życie musiał kombinować, trudno uwierzyć, że sukces można wypracować. Kończę obecnie ciąg dalszy przygód moich bohaterów i gwarantuję, że nie zamierzam unikać niewygodnych faktów, a wszelkie próby zastraszenia mnie, szkalowania itp. historie, są mi głęboko obojętne", pisze Minge na Instagramie i dodaje:
Byłam potworem, monstrum... k**wą jeszcze nie byłam. W sumie nie mam nic do środowiska kobiet pracujących ciałem, ba pokazuje ich dramat w mojej książce i częstą niewolę. Pokazuje także, a może przede wszystkim, jak słaba kobieta ściga z sukcesem swojego oprawcę. Kogo tak zabolała moja powieść?"
Minge ujawni tożsamość tego mężczyzny
Okazuje się, że Ewa zamierza ujawnić, kim jest mężczyzna, który rzuca publicznie takie rewelacje:
- W swojej drugiej książce Ewa ujawni, kim jest mężczyzna, który ją obraża, twierdząc, że pracowała w sex biznesie - mówi znajoma Minge w rozmowie z "Super Expressem".