Kilka dni temu w Internecie jeden z blogerów zamieścił artykuł, z którego wynikało, że polskie modelki zgodziły się na wyjazd do Dubaju, by wziąć udział w orgiach z bogatymi szejkami. Dziewczyny opisane w artykule zapowiedziały, że pozwą do sądu autora tekstu. Wybuch afery stał się przy okazji pretekstem do publicznej oceny kondycji polskiego modelingu. Czy naprawdę to środowisko jest tak zepsute?
Ewa Minge broni prawdziwych modelek
Ewa Minge, która od wielu lat związana jest ze światem mody, broni modelek. Twierdzi, że do Dubaju jeżdżą po prostu prostytutki.
- Nie przeszkadza mi, co kto sprzedaje i jeżeli nikt nikogo do tego nie zmusza, to ciało pozostaje jego prywatną sprawą. Ale podszywanie się pod określoną grupę społeczną niszczy jej opinię i niewinne dziewczyny z modelingu mają natychmiast etykietę puszczalskich - mówi projektantka.
- Owszem, znam przypadki, kiedy kobiety sprzedają się swoim panom i pozornie zakochana, cudowna para funkcjonuje na zasadzie oczywistego sponsoringu i dziewczyna ma płacone za towarzystwo. Nawet dziecko urodzi i pozwala sobie zrobić niejeden dziwny numerek, byle rachunek na koncie się zgadzał i liczba markowych gadżetów. Nie potępiam tego. Jest popyt i jest podaż. Jednak nie ma we mnie zgody na produkowanie na ściankach gwiazdeczek, które żyją z bywania i dawania - dodaje. Minge zapewnia, że prawdziwe modelki nie godzą się na seks za pieniądze. - Marki zanim zatrudnią modelkę do kampanii, sprawdzają jej opinię i moralia - mówi Minge.
Gwiazda ma radę dla dziewczyn, które decydują się na taki krok. - Paniom od zadań specjalnych radzę z twarzą chodzić odsłoniętą, skoro wybrały taki zawód, a nie podszywać się pod modelki - kończy projektantka.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Czytaj: Angelika Fajcht: Nie bawiłam się z arabskimi szejkami. Ktoś chce mnie zniszczyć!