Ewa Minge ma mocny charakter i zazwyczaj nie przejmuje się tym, co ludzie mówią na jej temat. Jednak wszystko ma swoje granice, szczególnie gdy o liftingach, których nie było, opowiada specjalista...
- Moja babcia, widząc lekarza wypowiadającego się na temat mojego wyglądu w programie "Na językach", rozpłakała się. Zapytała mnie: "Dlaczego oni ci to robią? Przecież to nieprawda". Wtedy uświadomiła mi, że wszystko w życiu ma swoje granice i o swoje dobre imię trzeba walczyć - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Minge i dodaje: - Od lat portale internetowe piszą o moich wyimaginowanych, jak widać po wyroku sądowym, operacjach plastycznych. Przyzwyczaiłam się do tego. Jednak gdy zarzucił mi to lekarz, ludzie odebrali to jako fakt. Jako projektantka mody nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. To obniża moją wartość jako przedsiębiorcy, ale także jako kobiety.
Zobacz: Ewa Minge zapewnia: Nigdy nie piłam alkoholu! i nie paliłam papierosów
Ewa poszła więc do sądu i wygrała proces. - Kluczowe znaczenie w sprawie miało podważenie przez dr. Sankowskiego prawdziwości wcześniejszych wypowiedzi Ewy Minge na temat jej wyglądu - podkreśla adwokat Piotr Barczak, pełnomocnik projektantki. - Biorąc pod uwagę kwalifikacje i doświadczenie lekarza, w oczach widzów jego wypowiedź czyniła z mojej klientki kłamcę. To właśnie ta okoliczność stanowiła powód skierowania sprawy do sądu - dodaje.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa po zapoznaniu się z dowodami nie miał wątpliwości - Minge nie miała operacji!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail