Ewa Minge to projektantka, która zna wszystkie tajniki polskiego show-biznesu. Prężny rozwój jej kariery przypadał na lata 90. XX wieku. Projekty jej autorstwa docierały nie tylko na polskie, ale i zagraniczne wybiegi, a nazwisko Ewy Minge znane jest w światowych stolicach mody, takich jak m.in. Paryż, Nowy Jork, Mediolan, Madryt, Rzym czy Barcelona.
Jako światowej sławy projektantka mody gwiazda dobrze zna największe sekrety polskiego show-biznesu. Ostatnio światło dzienne ujrzała jej książka, "Gra w ludzi". W rozmowie z Michałem Dziedzicem Ewa Minge zdecydowała się na zdradzenie jednej z tajemnic branży. Jak mówiła, "tworzenie prostytutek" obserwuje od niemal dekady.
Projektantka zdradziła, że książka jej autorstwa w dużej mierze oparta jest na jej własnych obserwacjach. Od lat przyglądała się temu, skąd biorą się "celebrytki znikąd". To jedno ze zjawisk, które Ewa Minge opisała w "Grze w ludzi".
W książce pokazuję też celebrytki znikąd, jak się buduje markę takiej celebrytki, która niczego nie osiągnęła. Stoi za nią sztab ludzi, wykłada się na to duże pieniądze. Opiekunowie tych celebrytek to tak naprawdę nic innego, jak alfonsi w nowoczesnym wydaniu - mówiła Ewa Minge.
Zgodnie ze słowami Ewy Minge "celebrytki znikąd" goszczą na branżowych imprezach, a następnie ich kariera polega m.in. na reklamowaniu produktów w social mediach, a także - w niektórych przypadkach - prowadzeniu programów telewizyjnych.
Czasami nawet zdarza się, że [celebrytka - przyp. red.] dostanie jakiś program, jakąś rolę - mniejszą lub większą. One biorą za taki weekend 50 tysięcy złotych, a za noc - 20, 30 tysięcy złotych - ujawnił.
Przy okazji Ewa Minge zdradziła, ile tego rodzaju celebrytek jest w Polsce. W rozmowie z Michałem Dziedzicem przyznaje, że jej zdaniem w polskim show-biznesie jest osiem sexworkerek. Co więcej, Minge utrzymuje, że widziała ich cenniki! "Niektóre historie śledzę od 8-9 lat" - mówiła projektantka. Pokusiła się także o kontrowersyjne stwierdzenie:
Ja zawsze powtarzałam, że uczciwa d***ka jest zdecydowanie lepsza od tej nieuczciwej, która udaje wielką miłość. Wiele z nas, kobiet, kupczy swoim ciałem, swoim życiem - nawet będąc w związkach małżeńskich. Ja też to pokazuję w książce - opowiadała.
"Super Express" poprosił Ewę Minge o komentarz na temat jej wypowiedzi dotyczącej "celebrytek znikąd". Gwiazda zdradziła nam, jak wygląda ciemna strona show-biznesu. Projektantka przyznała, że ciało może być przepustką do kariery - nie tylko w polskim, ale i zagranicznym show-biznesie...
Ciało od zarania dziejów było jest i będzie monetą, towarem, który można sprzedać za karierę. Nie tylko w polskim świecie, ale na arenie międzynarodowej. Nie jest to temat tabu, bo przy akcji "me too" wiele gwiazd opowiadało, jak to się dzieje. Wiele milczy, bo dało się skusić. To ich sprawa, ich monety. Straszny jest system, a nie osoby, które w niego wpadają. Duża gwiazda nie musi płacić, o nią się zabiega. Ale wiele z nich opowiadało o tym, jak były traktowane na początku kariery. Pytanie, czy skorzystały z przepustki? Trudno ganić kogoś, kto płaci taki "rachunek", bo on może zmienić jego życie. Ale co z tymi, którzy podają taki rodzaj stawki? - zastanawiała się Minge.