Ewa Minge przez wiele lat była ofiarą bolesnych komentarzy. Dotyczyły one głównie jej wyglądu. Wszyscy sugerowali, że poddawała się operacjom plastycznym.
– Byłam ofiara hejtu. „Kto stworzył takiego potwora? Rodzice powinni ją zabić w zarodku” – pisali anonimowi internauci – żali się Ewa w programie „Gwiazdy bez maski”.
Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że prawda jest zupełnie inna.
– Mój wygląd, który cały czas się zmieniał, to konsekwencje mojej choroby i wielu innych rzeczy. Mam niedorozwój wątroby, 13 lat temu przeszłam białaczkę limfatyczną przewlekłą. Leczenie odbijało się na moim wyglądzie – dodaje.
Opuchnięta twarz gwiazdy to już przeszłość. Zadbała o to lekarz Anna Płatkowska-Szczerek, która dzięki leczeniu i kilku zabiegom medycyny estetycznej sprawiła, że Ewa znowu zachwyca.
W programie „Gwiazdy bez maski” kamery zarejestrowały zabieg, któremu poddała się Minge.
– Zostały założone nici wchłaniane, które będą miały za zadanie jednocześnie zlitingować skórę w problematycznych okolicach, gdzie pojawiają się obwisy, a także ją zagęścić, żeby skóra była bardziej napięta i jędrna – mówi pani doktor.
I choć zabieg wygląda na bolesny, Ewa zapewnia, że efekt końcowy warty jest poświęcenia.