- Tegoroczne lato upływa pani pracowicie. Niedawno zakończyły się zdjęcia do nowego programu z pani udziałem - „Family Food Fight”. Czym różnić się on będzie od innych programów bazujących na kulinarnej rywalizacji, które dotąd widzieliśmy?
- Przede wszystkim tutaj gotować będą nie pojedynczy uczestnicy, a rodziny. Ponieważ to program kulinarny, wielu emocji dostarczy nam oczywiście wszystko, co będzie się działo w kuchni, ale równie emocjonujące będzie też obserwowanie relacji rodzinnych. Tym bardziej, że będą się różniły między poszczególnymi drużynami, w końcu inne więzi łączą rodzeństwo, mamę i córkę czy kuzynów. Pod tym względem także będzie się sporo działo!
- Po raz pierwszy w kulinarnym talent show będziemy mogli zobaczyć rywalizację grupową. Stare powiedzenie mówi jednak: „gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”. Czy faktycznie gotowanie zespołowe utrudni zadanie uczestnikom?
- Już samo gotowanie pod okiem kamer jest dla nich sporym wyzwaniem. We własnej kuchni, w której sprawnie i pewnie potrafimy się poruszać, jest łatwiej. Przygotowaliśmy dla naszych rodzin świetnie wyposażone kuchnie, jeśli nie zawsze się jednak wie, gdzie co znaleźć, organizacja wspólnej pracy staje się trudniejsza. Ten podział obowiązków jest tutaj bardzo ważny, ale - co ciekawe - nawet w ramach jednej rodziny, potrafi się on zmieniać i zaskakiwać. Wydawać się na przykład może, że jeśli w jednej drużynie walczą mama, tata i córka, to stery przejmie jeden z rodziców, tymczasem szefem potrafi się stać właśnie dziecko! To dowodzenie przechodzi tutaj z rąk do rąk praktycznie z odcinka na odcinek.
- Wygląda więc na to, że wspólne gotowanie potrafi powiedzieć wiele o samych relacjach rodzinnych. Można się przekonać, czy potrafimy się uzupełniać, ustąpić sobie wzajemnie…
- … albo sobie wybaczyć, jeśli jedno z nas dało plamę. Takie sytuacje także się zdarzają, zwłaszcza, że uczestnicy działają w stresie i pod presją czasu. Wyobraźmy sobie, że jeden z uczestników w roztargnieniu źle odczyta przepis, według którego dana rodzina ma przygotować potrawę i dopiero na koniec odkrywa, że wszystko od początku było robione na opak! Takie momenty potrafią być prawdziwym testem rodzinnych relacji. Zwłaszcza gdy stawka jest wysoka, bo w grę wchodzi szansa na wygranie 100 tys. złotych.
- Wymyślne, oryginalne danie, którego nigdy wcześniej nie miała pani okazji próbować, czy raczej swojski schabowy, ale za to wykonany po mistrzowsku - czym łatwiej panią w tym programie ująć?
- Miałam tutaj okazję próbować prostych domowych dań, które tak świetnie zostały przygotowane i podane przez uczestników, że nie mogłam przestać ich jeść! Z drugiej strony zdarzyły się też zaskakujące wersje tradycyjnych polskich potraw… Myślę, że w ostatecznym rozrachunku najbardziej liczy się to, co nazywamy efektem umami, czyli zachwyt smakiem, moment, w którym danie rozpływa się w ustach. Smak ostatecznie decyduje o wszystkim decyduje.
- Program podkreśla też siłę tradycji w kuchni, bo rodzinne gotowanie to też receptury i przepisy przekazywane z pokolenia na pokolenie. Czy w pani rodzinnym domu też są takie?
- I to sporo! Chociażby przepis na chleb, według którego wypiekały go moja babcia i prababcia, a później moja mama, a teraz i ja. Takie rodzinne receptury przekazywane u nas od pokoleń to też przepis makaron czy na ciasto na pierożki, ale też przepis na gołąbki. W moim rodzinnym domu zalewamy je zakwasem na żur połączonym ze śmietaną, z czego robi się przepyszny sos. Sam zakwas też jest naszą rodzinną specjalnością, bo zamiast mąki żytniej używamy płatków owsianych. Zupę ogórkową czy sernik na cieście czekoladowym również przygotowuję dokładnie tak jak mama. Te przepisy cały czas obecne są na naszym rodzinnym stole.
- W swojej kuchni woli pani rządzić niepodzielnie, czy – podobnie jak uczestnicy programu – zaprasza pani do wspólnego gotowania?
- W moim domu bardzo często się w ten sposób gotuje. Znana jestem wśród przyjaciół z tego, że gdy przychodzi się do mnie na biesiadowanie, to chętnie oddaję swoją kuchnię do dyspozycji i przekazuję pałeczkę. W moim domu bardzo często jest obecne takie właśnie wspólne gotowanie. Gdy zapraszam na grilla, to przygotowuję jakieś smaczne owoce, mięso czy sałatkę, ale ktoś inny proponuje, że zrobi makaron, ktoś przynosi przystawkę, a jeszcze ktoś inny gotuje dla wegetarian... Bardzo lubię takie spotkania w mojej kuchni, wymieniamy się wtedy przepisami, smakami i patentami. Takie gotowanie jest najfajniejsze! Pokazuje, jak wielką moc łączenia ludzi ma kuchnia.
Emisja w TV:
Family Food Fight
od września w Polsacie