Kiedyś była średnio znanym choć utytułowanym sportowcem, potem dziewczyną obiecującego piłkarza, potem żoną wybitnego piłkarza. Dziś Anna Lewandowska sama w sobie jest marką. Patrząc na zarobki jej męża mogłaby leżeć do góry brzuchem (czy raczej swoim zgrabnym „kaloryferem”)i pachnieć, ale ona prowadzi niezwykle intensywne życie zawodowe i skrupulatnie realizuje swój plan – chce nauczyć Polaków, jak zdrowo żyć i jak o siebie dbać. Jest przy tym wiarygodna, bo wciąż się uczy. Widać że tematyka, której się poświęciła, naprawdę ją fascynuje. We wszystkich jej działaniach jest masa zdrowego rozsądku, a przy tym otwartości.
Kiedy kilka miesięcy jej mąż Robert Lewandowski ogłosił światu, że wkrótce zostaną rodzicami, wiele osób myślało, że Ania przygotowując się do nowej życiowej roli, przede wszystkim zwolni tempo. Nic bardziej mylnego! Nie dość, że nadal trenowała, opracowywała nowe kulinarne przepisy, to jeszcze przed porodem zdążyła napisać kolejną książkę – poradnik dla przyszłych mam. Co więcej, Ania nie zamknęła się przed fanami nawet, kiedy Klara – najbardziej wyczekiwane dziecko w Polsce – pojawiła się na świecie. Już po kilku dniach Ania zamieściła na portalach społecznościowych swoje zdjęcie z maleństwem. Pokazywała też jak dochodzi do siebie po porodzie, jak odzyskuje siły i sylwetkę, jak spędza pierwsze zagraniczne wakacje już w trzyosobowym składzie rodzinnym. A wszystko to, ot tak – naturalnie. Wystarczyła zwykła fotka z telefonu, bez pozerki, bez zbędnego pudru i „doktora photoshopa”. Bo kiedy jest się sobą, nie potrzeba PR managera, ani „coacha wizerunkowego”. Brawo Aniu! Obrałaś świetny kurs. Tak trzymaj!
Post udostępniony przez Anna Lewandowska (@annalewandowskahpba) 8 Maj, 2017 o 4:20 PDT
Szokujące zaręczyny
Krzysztof Rutkowski, o którym wszyscy mówią „detektyw”, choć licencję na świadczenie takich usług odebrano mu dawno temu, od lat może się pochwalić ogromną łatwością w prześlizgiwaniu się do mediów. Sposób?
Wystarczy głośnia sprawa zaginięcia, śmierci itp., a on się tam zjawia „cały w bieli” i przeprowadza wraz z ekipą swoje prywatne śledztwo. Nie inaczej było ostatnio, gdy cała Polska żyła tajemniczą śmiercią Polki w Egipcie. Samozwańczy detektyw, by ustalić, jaka była prawda o domniemanym wypadku Magdaleny Żuk, wysłał tam swoją partnerkę życiową Maję Plich. Kobieta zebrała materiał dowodowy i z wnioskami wróciła do Polski. O tym, co ustaliła, opowiedziała w programie „Skandaliści” w stacji Polsat News. Gdy drżącym głosem dzieliła się szczegółami swojej misji, do studia, na zaproszenie prowadzącej, wszedł Krzysztof Rutkowski i nie padając na kolana wyznał matce swoich dzieci miłość i poprosił ją o rękę. Ona się popłakała, a następnie oboje opowiadali, jak to im razem wspaniale, a jednocześnie ciężko. Szok! Szok i niedowierzanie. Bo chyba trudniej wyobrazić sobie bardziej niestosowną chwilę na zaręczyny. Magdalena Żuk i jej tragedia w jednej sekundzie przestała być ważna – dla Rutkowskiego, dla Plich oraz dla producentów programu, którzy pewnie zacierali ręce z radości na myśl, że słupki oglądalności podskoczą. Show trwał dalej…
Bo show jest najważniejszy?
Trzeba by zapytać o to Dodę, która ma wyjątkowy talent w robieniu zamieszania wokół własnej osoby. Choć ostatnio Rabczewska nie miała coś szczęścia. Dwuznaczna „wpadka” w Cannes (no bo jednak przepychanki na czerwonym dywanie podczas najważniejszego festiwalu filmowego w Europie dobrze nie wyglądają) no i ta kreacja. Spójrzcie na zdjęcie poniżej. Zderzenie marzeń z rzeczywistością bywa bolesne. Tak! To podobno ta sama sukienka.
Post udostępniony przez LovelyTornadoOfChaos&Rainbows (@dodaqueen) 25 Maj, 2017 o 2:18 PDT
Post udostępniony przez LovelyTornadoOfChaos&Rainbows (@dodaqueen) 24 Maj, 2017 o 6:18 PDT
Ewa Wąsikowska-Tomczyńska