W ostatnich latach Ewa Wiśniewska pojawia się raczej w epizodycznych rolach albo głównie gra na deskach teatru. Jednak widzowie doskonale ją znają z serialu "Na dobre i na złe", czy "Na Wspólnej" i oczywiście ze starszych hitów kinowych. Bez dwóch zdań to bardzo utalentowana i wykształcona aktorka, która od podszewki zna branżę filmową. Tym bardziej bardzo krytycznie podchodzi do tego, co obecnie dzieje się na rynku aktorskim. Młodym gwiazdom zarzuca brak umiejętności. - Pojawiają się takie nieszczęścia zawodowe i nie dość, że twierdzą, że potrafią grać, to jeszcze zapisują do ZASP-u, bo czują się aktorami. A przecież jeżeli nie skończysz szkoły teatralnej, to jesteś amatorem - mówi w wywiadzie z Plejadą.
Wiśniewska nie może też zrozumieć, co ze swoim wyglądem robią młode aktorki.
- Uważam, że jeśli aktorka punkt ciężkości w swoim zawodzie kładzie na urodę, to na dzień dobry jest przegrana. Bo przecież ona tejże urody nie utrzyma -dodaje.
Niestety większość z nich próbuje jednak poprawiać swoją urodę. Jak zauważa Wiśniewska, kończy się to karykaturalnym wyglądem:
- Mają parówki zamiast ust i napuchnięte policzki. Przecież to od razu widać. Albo robią sobie tak białe zęby, że nie da się na nie patrzeć, gdy stoją na scenie. Trzeba mieć świadomość upływu czasu i starzeć się z godnością. Nie wyobrażam sobie, żebym miała udawać dzierlatkę. Ani na scenie, ani w życiu. Uważałabym to za śmieszne i dezawuujące. Ale widzę, że niektóre moje koleżanki nie mają z tym problemu. Poprawiają urodę do tego stopnia, że ich nie poznaję.