Jak dowiadujemy się z różnych publikacji mediów, program „Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy” nie spełnił oczekiwań jego uczestników. Mimo rekordowej oglądalności, skarżą się na brak perspektyw i „złą popularność”. Zdaje się, że najgorzej program wpłyną na młodziutką Ewelinę. Jej sytuacje opisała „Polityka”.
Ewelina ze Zgierza bilansuje imprezę na minus. (…) Trzy tygodnie po emisji pierwszego odcinka Ewelina przeleżała w pokoju. Pod kocem, w ciemności płacząc i myśląc o samobójstwie. Czasem z obowiązku wobec MTV, siadała do komputera i pisała na swoim fanpage'u, jak głęboko w czterech literach ma hejterów, którzy nazywają ją "Ewędliną"- czytamy na łamach „Polityki”.
Ewelina wyznała, że z wspólnie z rodzicami obejrzała tylko pierwszy odcinek.
Zobacz też: Warsaw Shore. Eliza z Ekipy z Warszawy gardzi pracą w markecie na kasie!
„Oglądaliśmy razem tylko pierwszy odcinek. (...) Miałam nadzieję, że mnie dobrze zmontują, ale kiedy zobaczyłam, jak bluźnię, piję, całuję się z Pawłem i ląduję w łóżku, pomyślałam tylko "O Jezu"- powiedziała tygodnikowi Ewelina.
Minęło kilka tygodni, zanim Ewelina doszła do siebie i była wstanie wrócić do normalnego życia. Pomogły jej w tym dziewczyny z „Ekipy”.
-Dzięki nim wygrzebała się z doła po pierwszym odcinku i nabrała odwagi do wyjścia z domu.- czytamy jej słowa.