SE: W programie „X Factor” doszłyście do finałów. Wtedy też powstał pomysł na utwór „Siła kobiet”.
Girls On Fire: – Do powstania tekstu po części przyczynił się Kuba Wojewódzki. W finałowym odcinku w niewybredny sposób wypowiedział się o nas. Uznałyśmy to za obraźliwe i zażądałyśmy od niego przeprosin. Niestety, nie doczekałyśmy… Ten incydent wywołał w nas złość, której efektem jest tekst piosenki napisany przez Martę. Po czterech latach zakopaliśmy z Kubą topór wojenny...
SE: Girlsbandom w Polsce nie żyje się łatwo...
GoF: – Na pewno wymaga to więcej wytrwałości i konsekwencji, bo łatwiej jest słuchaczom identyfikować się z solistą. Ale zespół wokalny to z kolei więcej możliwości brzmieniowych. Trzeba robić swoje.
Dwie z Was są z wykształcenia pedagogami. Czy muzyka ostatecznie wygrała z chęcią nauczania innych?
– Muzyka i pedagogika świetnie ze sobą współgrają. Oprócz działalności muzycznej Marta produkuje spektakle teatralne, Monika reżyseruje musicale dla dzieci i młodzieży, Joanna prowadzi własną firmę, organizuje eventy. Lubimy to, co robimy i dobrze nam z tym, choć muzyka niewątpliwie gra nam w sercach najmocniej.
Po raz pierwszy wystąpicie na festiwalu w Opolu. Stresuje to was?
– To ogromna nobilitacja! Najwięksi zaczynali na tej scenie i chyba nie ma takiego artysty, któremu by nie zależało, żeby wystąpić w Opolu, na Festiwalu Polskiej Piosenki... Przygotowania pełną parą, szykujemy premierowe kreacje, piosenka zabrzmi w nowej aranżacji, po prostu nie możemy się już doczekać tego występu! Mamy nadzieję, że właśnie otwiera się nowy rozdział w naszej karierze.
Ostatnio stałyście się obiektem nagonki za sprawą teledysku do „Siły kobiet”. Uznano go za manifest polityczny, atak na tradycyjne wartości.
– Nie obrażałyśmy niczyich uczuć religijnych, nie był to żaden manifest polityczny, przypisano nam rzeczy, których nie miałyśmy na myśli. Wideo to obraz historii problemów kobiet na przełomie wieków. Rozmaitych problemów – od kwestii związanych z równouprawnieniem, prawami wyborczymi, prostytucją czy operacjami plastycznymi aż po aborcję i antykoncepcję, rytualne obrzezanie kobiet w Afryce, czarne protesty, gwałty, przemoc domową. Jest to ujęcie historyczne i symboliczne, a nie polityka!
Ale internetowi nienawistnicy już was osądzili...
– Hejterzy to ludzie czasów anonimowego internetu, skryci za pseudonimami, kompleksami. Obawiamy się, że była to jednak akcja zorganizowana i nie do końca chodziło o nas, a było to szukanie pretekstu. My mamy satysfakcję, że „Siła kobiet” jest naszym silnym głosem w dyskusji o prawach kobiet do własnego zdania i liczenia się z nami, kobietami, matkami, córkami, żonami.