Jak donosi "Dziennik", śledztwo ugrzęzło z powodów technicznych. Śledczy, żeby cokolwiek zrobić, zgodnie z kodeksem postępowania karnego muszą mieć przed oczami stenogram nagrania, żeby go słowo po słowie uważnie przeczytać. Okazuje się, że aby powstał stenogram z dwugodzinnej audycji, potrzeba miesiąca.
- Stenogram przeanalizujemy w całości, nie tylko tych kilka zdań dotyczących prezydenta i wtedy podejmiemy decyzję co dalej - powiedziała "Dziennikowi" prokurator Agnieszka Muł, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Północ, w której prowadzona jest sprawa "Porannego WF-u". - Stenogram powstanie do końca kwietnia, a do tego czasu nie będzie żadnych przesłuchań - dodała.
Tyle zamieszania o jedno zdanie, brzmiące oryginalnie "Small, retarded, stupid man called president of Poland Lech Kaczyński", a w luźnym tłumaczeniu "Mały, niedorozwinięty, głupi człowiek zwany prezydentem Polski, Lechem Kaczyńskim".
Wszystko rozumiemy, ale trzeba się zastanowić - kto płaci za wykonanie stenogramu, kto płaci za godziny pracy sędziów i śledczych, w czasie których zastanawiają się oni nad dwugodzinną audycją radiową, w której istotne było jedno zdanie obrażające prezydenta?! Żart Figurskiego był na pewno dla wielu osób niesmaczny i w fatalnym guście. Postępowanie prokuratory budzi litość i żal.