Filip Chajzer na co dzień sprawia wrażenie wiecznie uśmiechniętego, wciąż dowcipkującego, nie do końca dojrzałego dziennikarza. Jednak to tylko powłoka, którą przybiera udając się do pracy. Ogromna tragedia, która wydarzyła się latem 2015 roku spowodowała, że Chajzer ma wyrwę w sercu do dnia dzisiejszego. Ostatnio stacja TVN poświęciła mu odcinek programu Uwaga: Gwiazdy. Dziennikarz został zapytany o śmierć swojego syna.
- Ja się nie podniosłem do dzisiaj i to też nie jest tak, że ja chciałem o tym gadać przed kamerą, bo jak nie poukładałem czegoś w swojej głowie, to tym bardziej wydaje mi się, że nie powinienem tego robić w takiej sytuacji. Ja mam bardzo dużo zajęć, mam bardzo dużo na głowie, specjalnie sobie te wszystkie zajęcia wkładam, żeby ich było jak najwięcej, żeby ta moja doba była wypełniona od świtu aż do późnej nocy. Dłuższa chwila bez tej pracy, bez tego całego natłoku, bez zapełnionego kalendarza jeszcze nie powoduje niczego dobrego w mojej głowie – zwierzył się Chajzer w Uwadze.
Nadal ma za złe wielu kolorowym gazetom, to, że niczym hieny cmentarne żerowały na jego nieszczęściu. - Fotoreporterzy tych gazet stali na każdym rogu tego bloku rozstawieni w samochodach i czekali aż pojawię się na zewnątrz, żeby zrobić mi zdjęcie napisać o mnie, a to był najgorszy czas mojego życia. I tym ostatnim szczurom, tym hienom, tym sku*wysynom nigdy tego nie wybaczę. To z czym ja się wtedy musiałem zmierzyć, sam ze sobą i to co oni mi jeszcze dołożyli tego się nie da opisać, to się nie mieści w głowie – tłumaczył dziennikarz.
Zobacz: Chajzer o donoszących sąsiadach: "ORMO!". Zobacz jak się z nimi rozprawił!