"Pamiętniczek mojej matki", napisała Maria Dąbrowska
Ludomira Szumska z domu Gałczyńska urodziła się 11 stycznia 1856 roku i to jej dzieje stały się podstawą powieści córki, Marii Dąbrowskiej. Pisarka rozpoczęła prace nad książką w 1925 roku. Miała wtedy 36 lat i chcąc opowiedzieć o losach rodziny, poprosiła matkę o pomoc. Tak powstał 32-stronicowy pamiętnik, na którego odwrocie autorka napisała:
To jest źródło »Nocy i dni«, spisany dla mnie w 1925 r. »Pamiętniczek mojej matki”
Rękopis matki można dziś zobaczyć w Muzeum Marii Dąbrowskiej w Warszawie.
Losy Ludomiry Szumskiej w wielu miejscach pokrywają się z życiem Barbary Niechcic. Zgadza się choćby różnica wieku między bohaterką powieści a jej mężem. W dniu ślubu Józef Szumski rzeczywiście ukończył już czterdzieści lat, podczas gdy panna młoda była jeszcze przed trzydziestką. Podobnie, jak matka pisarki, także Barbara Niechcic straciła pierwsze dziecko.
Powieść "Noce i dnie" składa się z czterech tomów, które publikowano w latach 1931-1934 i jest uznawana za najważniejsze dzieło literackie międzywojnia. W 1933 roku otrzymała Państwową Nagrodę Literacką, a w 1939 roku była po raz pierwszy nominowana do Nagrody Nobla (w latach powojennych uzyskała nominację ponownie).
„Panie Jurku wszystko niech pan robi, ale nie to...” - powiedział Kawalerowicz
Pomysł na ekranizację powieści Marii Dąbrowskiej, której akcja dzieje się na przełomie XIX i XX wieku, podsunęła Jerzemu Antczakowi jego żona Jadwiga Barańska. Radiową lekturę historii losów dwóch pokoleń rodziny Niechciców aktorka usłyszała w radiu w wykonaniu Gustawa Holoubka. Po latach wspominała, iż:
Słuchając wtedy "Nocy i dni" pomyślałam, że niewiele jest w kinematografii polskiej, ale i światowej, filmów o mądrych kobietach. A Barbara wydawała mi się fascynująca
Byli wtedy na wakacjach w Jugosławii, gdy przyszła odtwórczyni roli Barbary Niechcic zasugerowała reżyserowi, aby przeczytał powieść.
Na początku chyba nie rozumiałem powieści Marii Dąbrowskiej. Mówiłem wtedy, że to chała, bo nie mogłem wtedy tego doczytać po prostu
– wspominał Jerzy Antczak, przyzwyczajony do pracy ze znacznie krótszymi formami literackimi. Po czasie zmienił zdanie. Zaczął walczyć o możliwość ekranizacji książki.
Jerzy Kawalerowicz, wówczas kierownik artystyczny Zespołu Filmowego "Kadr", starał się wyperswadować reżyserowi ten pomysł. Uważał, że książka jest nieprzekładalna na język filmu.
Panie Jurku wszystko niech pan robi, ale nie to. (…) Konspekt mu się nie podobał, następnie scenariusz też nie…
Przekonał się dopiero, usłyszawszy melodię "Walca Barbary" Waldemara Kazaneckiego.
Scena z nenufarami Barańskiej i Strasburgera z filmu "Noce i dnie" przeszła do historii polskiej kinematografii
W jednym z wywiadów Jadwiga Barańska tak wspominała pracę nad filmem:
Rano kręciłam młodą Barbarę, a wieczorem starą Barbarę. Przerzucić się z bardzo młodej na bardzo dojrzałą, starą, już po całym życiu nie jest łatwo mentalnie
Równolegle powstawał także serial (jego premiera odbyła się trzy lata później). Łącznie zaplanowano 500 dni zdjęciowych, co przełożyło się na dwa i pół roku kręcenia. Rozmach był ogromny.
Scena, w której Barbara przyjmuje z rąk pana Toliboskiego nenufary, na stałe zapisała się w historii kina. Lecz problemów nastręczało znalezienie stawu z naturalnie rosnącymi nenufarami. Atrapy kwiatów irytowały reżysera i nie wchodziły w grę.
Pewnego dnia, Antczak w trakcie powrotu do Serocka, gdzie mieszkali z żoną, zatrzymał się i zauważył staw, jakiego od dawna poszukiwał. Okazało się, że kwiaty będą kwitły jeszcze co najwyżej przez dwa dni. W tym krótkim czasie udało się zorganizować plan z kostiumami i 20 aktorami. I powstała jedna z najbardziej romantycznych scen polskiego kina. Po latach Karol Strasburger w rozmowie z Magdaleną Sendecką wspominał, że kręcenie sceny w stawie wyglądało "zdecydowanie mniej romantycznie".
Bagno przytrzymywało mi nogi, wręcz ściągało buty przy próbie postawienia kroku. Musiałem udawać, że tego wszystkiego nie zauważam. (…) Nie przejmować się wszechobecnymi pijawkami
"Noce i dnie" otrzymały nominację do Oscara. Polański wyjawił smutną prawdę
"Noce i dnie" w reżyserii Jerzego Antczaka okazały się gigantycznym sukcesem w Polsce. Tylko w ciągu dwóch lat film obejrzało 21 milionów widzów. Popularność wśród widowni przełożyła się również na uznanie krytyków. Za najważniejszy atut zgodnie uznano epicki rozmach produkcji – to, że historia została pokazana na przestrzeni wielu dekad.
Choć o ogromnym sukcesie świadczył choćby Złoty Lew na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych oraz Złoty Niedźwiedź na festiwalu w Berlinie, nominacja do Oscara przeniosła "Noce i dnie" na inny poziom. Oznaczała także aż trzecią z rzędu nominację do Nagrody Akademii dla rodzimego filmu.
W "Los Angeles Times" film Antczaka określono mianem "Polskie Przeminęło z wiatrem". W "New York Times" z kolei porównywano go do "Wojny i pokoju" czy "Doktora Żywago". Pod amerykańskimi kinami stały kolejki.
To Roman Polański na miejscu zaopiekował się reżyserem, Jadwigą Barańską oraz Jerzym Bińczyckim (mistrzowsko wcielił się w Bogumiła Niechcica). I to Roman Polański sprowadził twórców na ziemię:
Jerzy, chciałbym, żebyś sobie uzmysłowił, że nominacja to już jest ogromne osiągnięcie, a potem w grę wchodzą przede wszystkim pieniądze
– powiedział. Warto przypomnieć, że na promocję "Nocy i dni" w USA przeznaczono zaledwie 5000 dolarów.
Była to przygoda życia, dar losu, przed którym należy pochylić z pokorą głowę
– mówił Antczak po latach, dodając, że nadal z Jadwigą Barańską powracają do tamtego filmu i nie mogą wyjść z podziwu, że wciąż jego urok nie przygasł.
Nie jest to tylko ich opinia jako twórców "Nocy i dni". W 2015 roku, podczas jubileuszowego 40. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, produkcja została uznana głosami internautów za najlepszą w minionym czterdziestoleciu. Natomiast Jadwigę Barańską za rolę Barbary uznano najlepszą aktorką czterech dekad. Rolą Bogumiła, Jerzy Bińczycki przegrał co prawda analogiczną rywalizację o miano najlepszego aktora z Januszem Gajosem, lecz sama nominacja świadczy o tym, jak głęboko wykreowana przez niego postać zapadła w pamięć.