O czym będzie opowiadał film "Dzięcioł i Violetta"?
Jak czytamy na stronie producenta, film "Dzięcioł i Violetta" to „opowieść o chłopcu, który walczy o odnalezienie swojego miejsca w życiu matki, Violetty Villas. Towarzysząc jej w drodze do sławy, przegrywa z jej uzależnieniem. Paradoksalnie, to odrzucenie staje się jego zbawieniem". O samym filmie mówi się od kilku lat, ale pierwsze konkrety pojawiły się dokładnie rok temu, kiedy poznaliśmy odtwórczynię głównej roli. Będzie nią Sandra Drzymalska (30 l.). Za reżyserię odpowiada Karolina Bielawska, która z synową diwy, Małgorzatą Gospodarek, stworzyła scenariusz. Od tamtej pory o filmie znów zrobiło się cicho.
- Obecnie jesteśmy na etapie castingów do pozostałych ról. Na razie obsadzona została tytułowa bohaterka. Zbieramy koproducentów – to czasochłonny proces. Będziemy składać wniosek do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, liczymy na dofinansowanie - mówi Bielawska w rozmowie z Onetem.
Twórcy potrzebują pieniędzy na film o Villas
Okazuje się, że dalsze losy filmu uzależnione są od pieniędzy. Tych potrzeba sporo.
- Scenariusz jest już skończony, mamy finalną wersję. Powstał we współpracy z rodziną Violetty Villas. Chciałabym powiedzieć więcej, ale teraz przyszłość filmu zależy od jednej, zasadniczej kwestii – domknięcia budżetu. W tej chwili można jedynie trzymać kciuki, żeby producentowi filmu udało się to wszystko spiąć - dodała reżyserka.
Jak się dowiadujemy, rodzina zmarłej piosenkarki chce, aby film został zrealizowany z rozmachem.
- Nie ma mowy o tym, żeby sceny z Las Vegas, w których Villas spędziła sporą część swojego życia, były realizowane w Polsce. To ma być kino na najwyższym poziomie. Tandecie mówimy nie. Proszę także pamiętać o strojach, w których występowała. Ich odtworzenie będzie niezwykle kosztowne - słyszymy od osoby związanej z projektem.
Syn diwy, który dba o pamięć matki, także nie zgadza się na to, aby obraz był realizowany „po kosztach".
Do tej pory najdroższym polskim filmem był „Quo Vadis" z 2001 r., który kosztował 76 mln zł. Od tamtej pory wszystkie koszty poszły mocno w górę. 100 mln wydaje się więc bardzo realne. Czy warto? Przekonamy się najwcześniej za dwa lata.