Fitkau-Perepeczko pomstuje na "M jak miłość"! "Brutalnie mnie wyrzucili"

Agnieszka Fitkau-Perepeczko była żoną Marka Perepeczki, niezapomnianego "Janosika". Wdowa dba o spuściznę po mężu, ale nie zapomina też o sobie. Ekscentryczna aktorka potrafi narobić szumu wokół siebie. Tym razem padło na "M jak miłość".

Historie Fitkau-Perepeczko

Po śmierci Marka Perepeczko jego piękna żona Agnieszka Fitkau-Perepeczko została jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiego show-biznesu. Aktorka ma 82 lata, a energią mogłaby obdzielić niezłą grupką nastolatek. Fitkau-Perepeczko od dawana jest mocno aktywna na Facebooku, teraz obiektem jej fascynacji stał się Tik Tok. I to tam właśnie rozprawiła się z "M jak miłość", gdzie 18 lat temu grała fascynującą rolę Simony.

Agnieszka Fitkau-Perepeczko chętnie komentuje bieżące wydarzenia, a także okazuje swoje bajkowe życie, które dzieli między Polską a Australią. Gwiazda bardzo dba o swoją kondycję i urodę. Wdowa po Marku Perepeczko jest niezmiennie waleczna i rozprawia się z tymi, którzy "zaleźli jej za skórę". Fitkau-Perepeczko ma wokół siebie niezmienną grupę fanów, którzy pokochali ją właśnie za rolę Simone w "M jak miłość". I chcą jej powrotu do serialu!

Fiktau-Perepeczko o rozstaniu z "M jak miłość"

Profil Fitkau-Perepeczko na Tik Toku obserwuje już prawie 50 tys. ludzi. Aktorka regularnie wrzuca na platformę obrazki z Australii, a czasem urządza spotkania z fanami na żywo. 28 marca 2025 r. gwiazda cały wpis poświęciła pożegnaniu z "M jak miłość".

Wczoraj widziałam podcast ze Stefanem, moim serialowym synem. Mówił, że byłam bombą atomową w tym serialu, a ja myślę, że byłam raczej fajnym momentem w tej produkcji, sądząc po reakcjach ludzi na TikToku. Na każdym live pytają o ten charakter. O Simonę! Osiemnaście lat po jej zniknięciu z serialu, a widzowie wciąż za nią tęsknią. Marek kiedyś powiedział: "Ja to już wiecznie będę Janosikiem, a ty Simoną". Popatrzcie, jaki paradoks, a tak brutalnie mnie wyrzucili. Za co? Dlaczego? Właściwie nie wiadomo. Teraz mogę swobodnie o tym mówić, wyjaśniać ludziom, że nie gwiazdowałam, że to wymyśliła prasa kolorowa, robiąc mi ogromną krzywdę. Nikogo nie obrażałam, najwyżej obrażano mnie. Byłam raczej spokojną aktorką, która cierpliwie czekała na swoją scenę, siedząc na bardzo niewygodnej ławce na planie. 

Zobacz też: Ewa Sonnet słynęła z szalenie zmysłowego wizerunku i krągłych kształtów. Wzdychało do niej pół Polski! Jak dziś wygląda?