- Nie raz zdarzyło mi się kupić coś, czego nigdy potem na siebie nie włożyłam. Często od razu coś mi wpadnie w oko i choć po przymierzeniu okazuje się, że jest niewygodne, albo źle leży, to przekonuję siebie, że jest OK. i dokonuję zakupu. Jednak po powrocie do domu, czar pryska - opowiada aktorka i
dodaje, że w takich sytuacjach nie musi zwracać ubrań do sklepu.
- Moje córki są mojego wzrostu i mniej więcej tych samych rozmiarów, więc ja idę na zakupy, a one korzystają" - śmieje się.
Pewnie niejedna nastolatka poczuje ukłucie zazdrości...