W meczu z Monfilsem Polak zagrał fenomenalnie.
- On przy siatce był po prostu genialny. Miałem wrażenie, że gram z Federerem! - mówił zszokowany Francuz. - Nie miałem żadnej kontuzji, nie szukam usprawiedliwień. Przegrałem, bo Łukasz grał po prostu niesamowicie!
Serducho na korcie
Kubot, który miesiąc temu doszedł we French Open do trzeciej rundy, wyrasta w Londynie na prawdziwą sensację. - Po prostu daję z siebie wszystko i zostawiam serducho na korcie - mówi polski zawodnik, dla którego wygrana z Monfilsem była pierwszym w karierze zwycięstwem z rywalem z pierwszej dziesiątki rankingu w turnieju wielkoszlemowym.
Półtora roku temu Kubot grał w 4. rundzie Australian Open i przegrał w 3 setach z Novakiem Djokoviciem. Teraz czeka go łatwiejsze zadanie. Lopez to 44. zawodnik światowego rankingu, jego najlepsze wyniki w Wielkim Szlemie to ćwierćfinały w Londynie w 2005 i 2008 roku. W 3. rundzie tegorocznego Wimbledonu szybko pokonał 7:6, 7:6, 6:4 Andy'ego Roddicka.
Chce być czarnym koniem
Kubot w Londynie zarobił już ponad 70 tysięcy funtów (ponad 300 tys. zł) i 205 punktów. Dzięki nim awansuje z 93. w okolice 70. miejsca w rankingu ATP, co oznacza, że w kolejnym turnieju wielkoszlemowym (wrześniowym US Open) wreszcie nie będzie musiał się przebijać przez eliminacje. A jeśli poradzi sobie z Lopezem, może wskoczyć nawet na 50. pozycję. - Trawa to najlepsza nawierzchnia Hiszpana. Wiadomo, że jego lewa ręka jest bardzo niewygodna przy returnach. Był tu już w ćwierćfinale, a rok temu przegrałem z nim w Madrycie 3:6, 3:6. Nie mam jednak nic do stracenia, zagram va banque i będę atakował. Każdy z nas ma szansę zostać czarnym koniem w ćwierćfinale - ocenia Łukasz. Jeśli wygra, będzie pierwszym polskim tenisistą w ćwierćfinale Wimbledonu od 31 lat (od czasów Fibaka).