Policja zatrzymała Beatę Tadlę, gdy ta jechała do pracy.
Wszystko działo się na moście Poniatowskiego w stolicy.
Gdy policjant podszedł do dziennikarki, ta zaczęła uwodzić go uśmiechami.
Tadla musiała przedstawić dokumenty i odpowiedzieć na kilka pytań.
Na szczęście okazało się, że nie złamała prawa.
To była rutynowa kontrola, ale Beata otrzymała ważne upomnienie.
Okazało się, że hondy, a jedną z nich jeździ Beata, często są kradzione. Policja przestrzegła przed tym gwiazdę.