Skromna i starająca się niczym na siłę nie wyróżniać pogodynka dopiero po triumfie w "Tańcu z Gwiazdami" odzyskała pewność siebie i stuprocentową świadomość własnej wartości. Co ją wcześniej blokowało?
- Mój ojciec zawsze mnie krytykował i... robi to do dziś. Potrafi wytknąć najmniejsze potknięcie. Marzył, żebym została muzykiem. Chodziłam do szkoły muzycznej, gdzie uczyłam się grać na gitarze, śpiewałam. Może skończyłabym ją, gdyby ojciec nie wywierał na mnie presji - wyznała gwiazdka stacji TVN w rozmowie z tygodnikiem "Świat & Ludzie".
Dorota w młodości nie bawiła się tak inne dzieci na podwórku, lecz uporczywie pod nader surowym okiem ojca ćwiczyła. Prezenterka nie uważa jednak taty za tyrana. Postanowiła po prostu za wszelką cenę udowodnić mu, że mylił się w ocenie jej talentu i predyspozycji.
Najpierw więc Gardias wyjechała do Lublina, gdzie ukończyła studia z dyplomami na dwóch kierunkach. Później przeniosła się do Warszawy i krok po kroku stała się jedną z wizytówek TVN-u. Teraz w końcu w pełni się realizuje. Nie chce też już nikomu nic udowadniać. Po prostu robi swoje.
Triumf w "Tańcu z Gwiazdami" pozwolił jej w pełni odzyskać wiarę w siebie. Z takim kapitałem i po takich doświadczeniach, Dorota może na pewno zajść wysoko. Pytanie tylko, czy po niskiej oglądalności "Projektu Plaża" włodarze stacji TVN dadzą jej kolejną szansę. Tysiące fanów tej pięknej dziewczyny niezmiennie jej kibicują.