Dorota Gardias ma ostatnio poważne problemy ze swoim zdrowiem. Właśnie ujawniła, że usłyszała straszną diagnozę: nowotwór piersi. A przecież dopiero niedawno doszła do siebie po ciężkim przechorowaniu Covid-19, który zrobił spore spustoszenie w jej organizmie. Pogodynka ma jednak nadzieję, że uda się jej wygrać z podstępną chorobą.
ZOBACZ KONIECZNIE: Dorota Gardias ma nowotwór! Czeka ją operacja. "Życie przeleciało mi przed oczami"
Wyznała, że ma raka piersi
Dorota zaskoczyła wszystkich informując o nowotworze piersi, który wykryto u niej podczas profilaktycznych badań.
- Gdy usłyszałam, że to nowotwór i jak najszybciej trzeba zrobić operację, życie przeleciało mi przed oczami - mówi Gardias w rozmowie z "Party".
Pod koniec września pogodynka będzie musiała przejść operację, a później odpowiednie leczenie. Jest jednak dobrej myśli, bo lekarze zapewniają ją, że rokowania są bardzo dobre. Na pewno jednak Dorota bardzo przeżywa całą sytuację. W końcu jeszcze nie tak dawno drżała o życie swoje i swojej córki.
Gardias walczyła z Covid-19
Pod koniec roku Dorota ciężko przechodziła zakażenie koronawirusem. Okazało się, że zaraziła się od córki, która chorobę przyniosła ze szkoły, gdzie było ognisko Covid-19. Razem z córką trafiły do szpitala. Na szczęście jej pociecha przeszła zakażenie dość łagodnie, ale Gardias nie miała już tyle szczęścia. Na początku wszystko wyglądało jak grypa, ale po kilku dniach sytuacja bardzo się zmieniła.
- W siódmej dobie zaczęłam przy głębokim oddechu odczuwać ból w płucach, który się nasilał z każdym dniem. Po wykonaniu rentgena okazało się, że są typowo "covidowe" zmiany w płucach. Saturacja wychodziła na granicy, więc krew była niedotleniona. Trzeba było zostać w szpitalu - wyjaśniła w rozmowie z TVN24.
Na szczęście leczenie było skuteczne i pogodynka wróciła do domu. Niestety Covid-19 jeszcze przez długie miesiące przypominał o sobie. Organizm długo się regenerował, a Gardias odczuwała skutki choroby.
- Niestety jestem przed badaniami, bo cały czas zmagam się z dusznościami, na szczęście mgła covidowa już mi minęła. Ludzie są bardzo złym stanie psychicznym i strasznie się nakręcają i boją. W momencie, kiedy przejdą COVID, to mają potem napady lęku, jak robi im się duszno. Niestety po tej chorobie odczuwalny jest taki "ciężar" na płucach. Miałam problem z takimi napadami lęku w trakcie choroby, jednak w momencie duszności coś uruchamia się w głowie człowieka i zaczyna się bać i wpadać w panikę. To jest najgorsze, co można zrobić. Spokój jest w tym momencie najważniejszy - wyznała w rozmowie z Faktem.