W środę "Super Express" jako pierwszy poinformował, że Dorota Gardias i jej córka Hania (8 l.) mają koronawirusa i przebywają w szpitalu. Gwiazda miała poważne problemy z płucami, ale jak się okazuje, zaczęło się niewinnie.
- Zaczęło się od drapania w gardle i lekkiego, suchego kaszlu. Już wtedy byłam bardzo czujna, bo trzy dni wcześniej wiedzieliśmy, że są zakażenia w szkole mojej córeczki. Dwa dni później zrobiłam test prywatnie, nie kwalifikowałam się na test państwowy. Kwarantanną zostaliśmy objęci nie z powodu nauczyciela, ale ucznia, który zachorował dużo później niż nauczyciel - powiedziała w "Dzień dobry TVN".
Zobacz: NOWE INFORMACJE o stanie zdrowia Gardias. Chodzi o jej płuca
Jednak kiedy jej stan zdrowia zaczął się pogarszać, Gardias trafiła do szpitala. - Miałam przez trzy dni gorączkę, bolały mnie plecy, oczy, mięśnie, głowa, ale po trzech dniach te objawy zaczęły ustępować, myślałam, że już po wszystkim. Pięć dni później od pierwszych objawów zaczęły mnie boleć płuca, a ból każdego dnia był silniejszy. Gdy trafiłam do szpitala, już nie mogłam brać pełnego oddechu, tak mnie bolały płuca – dodała.
Prezenterka pogody wyznała również, że przez ostatnie dni sporo schudła. - Chyba będę długo dochodzić do siebie. Schudłam aż 5 kilogramów – ujawniła.
Na koniec zaapelowała do widzów, by dbali o siebie i swoje rodziny. W domu planuje pozostać do piątku.
Zobacz: Bolesne rozstanie! Blanka Lipińska i Baron nie są już razem