Popularnego aktora "SE" spotkał na jednej z warszawskich stacji benzynowych. Z piskiem opon zajechał pod sklepik i niemalże biegiem udał się do stojaka z gazetami. Nerwowo przeszukał całą gablotę, aż wreszcie znalazł ostatni egzemplarz ulubionej gazety, która - co tu kryć - sprzedaje się jak świeże bułeczki.
Aktor, zwany Gąsem, nie czekał ani chwili. Od razu przystąpił do lektury. A to się wzruszał, a to zaśmiewał na cały głos. Takiej rozrywki mu brakowało. Piotr stanął w kolejce, zapłacił i pojechał do domu dokończyć lekturę, która najlepiej smakuje przy gorącej kawie.