Tego występku nie da się wytłumaczyć pośpiechem czy roztrzepaniem. To już ewidentny brak szacunku dla pieszych. No bo jak można zaparkować samochód na środku chodnika i zmuszać ludzi do omijania przeszkody. Ale, jak widać, Gąsowski ma za nic i pieszych, i przepisy. Co chce, to robi. Szczególnie że ma takie piękne, wypasione autko.
Tak też było w piątek na warszawskim placu Trzech Krzyży. Jak gdyby nigdy nic aktor zaparkował na chodniku i nie spiesząc się, układał sprawunki w bagażniku. Potem dostojnie zasiadł za kierownicą swego porsche i ruszył z kopyta. Pieszych zatkało, ale nie dlatego, że spotkali gwiazdę. Dlatego, że spotkali takiego grubianina.
Panie Piotrze, naprawdę wstyd.